Jednym z przewodnich tematów eurokampanii stała się przynależność partii do frakcji w Parlamencie Europejskim. Politycy PO na każdej konferencji, w wywiadach i na konwencjach podkreślają, że są członkami największej frakcji – EPP (Europejska Partia Ludowa – Europejscy Demokraci). Przypominają, że „duży może więcej”. PiS, który dziś tworzy UEN (Unia na rzecz Europy Ojczyzn) obiecuje, że jeśli 7 czerwca uzyska odpowiednio wysokie notowania, to razem z konserwatywną częścią EPP utworzy nową frakcję. Projekt ten, z dwóch powodów, pozostanie chyba w sferze życzeń. Po pierwsze konserwatyści z EPP raczej nie myślą o rozłamie. Po drugie, aby stworzyć nową frakcję, PiS potrzebowałaby co najmniej 19 posłów z pięciu krajów członkowskich, co będzie bardzo trudne do osiągnięcia.
Temat przynależności do frakcji narzuciła Platforma Obywatelska. PiS go podjął i chce wykorzystać przeciwko partii Tuska. – „Wasi przyjaciele Niemcy z frakcji EPP” powtarzają kandydaci PiS do startujących z PO, licząc na wzbudzenie antyniemieckich nastrojów swoich wyborców.
O tym, że warto mówić o przynalezności do frakcji Platformę przekonały wyniki badań zamówinoych przez EPP. Ośrodek badania opinii The Gallup Organisation Europe przepytał pod koniec lutego tego roku, po 1000 osób z każdego kraju UE, o preferencje wyborcze i pożądane tematy kampani. Jacek Saryusz – Wolski (przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych PE) po analizie wyników badań napisał do członków swojej partii: „Wyniki pokazują, jak ważna jest kampania informacyjna mająca na celu zwiększenie rozpoznawalności EPP. Podkreślać należy, że w obecnej kadencji PE była to największa siła polityczna, mająca kluczowy wpływ na ostateczny kształt decyzji tej instytucji. Wzmacniając polską obecność w tej grupie politycznej Platforma Obywatelska zapewniłaby sobie możliwość aktywnego udziału w decyzjach PO.”
Na wzrost rozpoznawalność EPP w Polsce na pewno wpłynęła organizacja w maju w Warszawie kongresu frakcji. Jeszcze miesiąc wcześniej zaledwie 40 proc. Polaków kojarzyło EPP. Najwyższą rozpoznawalność odnotowano w Hiszpanii (79 proc.) i w Austrii (78 proc.), a najniższą w Finlandii (16 proc.) i we Francji (17 proc.). Badania pokazały też, że w Polsce do urn pójdzie 37 proc. respondentów, o prawicowych poglądach, 48 proc. określających swoje poglądy jako centrowe i tylko 14 o lewicowych.
Poza rozpoznawalnością frakcji EPP i przekonywaniem, że w Brukseli „duży może więcej”, wyniki badań wskazują też na bezpieczeństwo (m. in. walka z terroryzmem, ze zorganizowaną przestępczością, relacje UE – Rosja) jako zasadniczy temat kampanii, którym jest zainteresowany jak pisze Saryusz Wolski „większość naszego elektoratu, zwłaszcza prawicowo – centrowy”. Trudno oprzeć się wrażeniu, że o tym drugim temacie i wielu innych kluczowych w dyskusji przedwyborczej mało kto pamięta.
3 czerwca o godz. 8:23
Dziś w czasie kampanii wyborczej słyszy się głosy polityków do niegłosowania na partie nie mające szans, więc ci, którzy chcieliby głosować, nie głosują i wybierają wolność od wyborów. W Polsce nie ma wolnych wyborów, jest tylko głosowanie na listy partyjne, na których kolejność jest ustalana w zaciszu gabinetów partyjnych