Parlament zamknięty dla skazanych.
Osoby skazane prawomocnym wyrokiem nie będą mogły kandydować do parlamentu – zdecydowali w środę senatorowie i przyjęli przegłosowaną wcześniej przez posłów nowelizację konstytucji. Zmiany zaczną obowiązywać od najbliższych wyborów w 2011 r. Za wprowadzeniem zmian do ustawy zasadniczej rękę podniosło 61 senatorów, 3 było przeciw, a 16 wstrzymało się od głosu. Nowelizacja zmienia art. 99 ustawy zasadniczej, któremu nadano brzmienie: „Wybraną do Sejmu lub do Senatu nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego”.
To głosowanie pokazuje jak bardzo upolityczniony jest Senat. Zasiadają tu ludzie zależni od prezesów partii i z każdą kadencją zjawisko to postępuje. Nawet jeśli senatorowie godzinami merytorycznie debatują, to efekt końcowy psuje niepisana klubowa dyscyplina. Kilku senatorów Platformy z Krzysztofem Piesiewiczem na czele byli przekonani, że trzba odrzucić zaproponowane przez Sejm zmiany w konstytucji. Oczywiście przeszkadza im, że w parlamentarnych ławach mogliby zasiadać przestępcy. Ale są przeciwni zmianom konstytucji, gdy coś można zapisać w ustawie.
Przeciwko propozycjom, które w Sejmie przeszły jednogłośnie wypowiedział się też marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Senatorowie PO spotkali się w tej sprawie z Bronisławem Komorowski. – Marszałek Sejmu nie dał się przekonać, choć wskazywaliśmy mu liczne wady tego projektu – mówi Leon Kieres, były szef IPN. Ale jeszcze dzień przed głosowaniem wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak mówił, że jest szansa na kompromis. Senatorowie po odrzuceniu poprawki Sejmu mieli przedstawić własny projekt nowelizacji ordynacji wyborczej w tym zakresie. Przeciwko zmianom otwarcie wypowiadali się też senatorowie opozycji. „Byliśmy zgodni co do tego, że w polskim parlamencie nie powinno być ludzi, którzy popadli w kolizję z prawem. Wszyscy byliśmy zgodni co do tego, że nie powinni stanowić prawa ci, którzy go nie szanują, że nie powinni stanowić prawa przestępcy skazani prawomocnymi wyrokami na karę pozbawienia wolności przez niezawisłe sądy. Wątpliwości pojawiły się na innych płaszczyznach. Co spowodowało, że akurat w tej chwili chcemy wprowadzić taką barierę, i to w akcie prawnym o najwyższej randze, a więc w konstytucji? Czy rzeczywiście dziś w Polsce jest taka atmosfera, że oto w konstytucji trzeba postawić zaporę przed napływem do parlamentu ludzi, którzy popadli w kolizję z prawem?” – mówił w czasie debaty Stanisław Piotrowicz z PiS. Senatorowie podnosili też argument, że poprawka tylko zakazuje kandydowania skazanym, a ci którzy już są w Sejmie i popadli by w konflikt z prawem mogliby swój mandat sprawować zza krat. Wicemarszałek Romaszewski (PiS) mówił, że ta poprawka oprócz w Renatę Beger, Andrzeja Pęczaka czy Andrzeja Lepera uderza też w niego samego i marszałka Bronisława Komorowskiego, oraz wszystkich tych, którzy w czasach PRL – u byli skazywani za działalność opozycyjną. Poprawka mówi bowiem o skazanych, a skazanie w przeciwieństwie do karalności nie ulega zatarciu z upływem czasu.
Jeśli senatorowie mają tak wiele do zarzucenia temu co przesyłają im posłowie, to dlaczego nie mają odwagi zagłosować przeciwko tym rozwiązniom? Jak to często bywa w polityce sprawy wizerunkowe biorą górę nad merytorycznymi argumentami. Po hucznych zapowiedziach ciężko byłoby teraz wytłumaczyć opinii publicznej, że drzwi do parlamentu są przed przestępcami wciąż otwarte. Jeśli senatorowie PO zdobyliby się jednak na odwagę, to PiS zaraz zwołałaby konferencję prasową i ogłosiła, że rząd wspiera przestępców. To samo pewnie zrobiłaby Platforma, gdyby PiS zdecydował się na odrzucenie poprawki. Przy takich okazjach wraca pytanie po co nam Senat ? Jaką wartość ma krytyka poselskich pomysłów, które potem i tak przechodzą na senackiej sali obrad? Warto wreszcie na poważnie podjąć to pytanie.
****************
Dziękuję za komentarze.
INTJ – Myślę, że zdecydowanie więcej posłów niż posłanek kojarzonych jest z rozmaitymi aferami. Nie sądzę, że procentowy udział kobiet w polityce jest najmniejszym problemem w naszej polityce. Myślę, że jest wiele świetnych specjalistek, które nie mogą dostać się do parlamentu, bo nie dostają odpowiedniego miejsca, bo są kobietami… a może dzięki nim spełniło by się Twoje marzenie –„posłowie, którzy byliby w stanie napisać ustawę bez błędów dostrzegalnych nawet dla kiepskiego studenta pierwszego roku prawa…”
Andrzej56 – „Wszelkie deklaracje, kongresy, apele, których celem jest zwiększenie ilości kobiet w wymienianych wcześniej instytucjach pozostają nic nie znaczącymi frazesami.” – a ja myślę, że doczekamy się projektu ustawy o parytetach.
3 lipca o godz. 20:14
Świat się nieustannie zmienia, to co kiedyś było nie do pomyślenia – np. taki Berlusconi czy Lepper w polityce – dziś staje się normą. O zbyt wielu rzeczach decyduje show, a „jajcarze” i hucpa ciągle w cenie i górą. Podobno są symptomy, że to się zaczyna zmieniać. Ja tego nie dostrzegam, ale nie można wykluczyć, że słabo widzę i nie bywam tam gdzie trzeba. Wynaturzenie życia politycznego, zanik instynktu obywatelskiego to zgniłe owoce długotrwałego kryzysu kultury – rodziny, edukacji, autorytetów… – instytucji życia publicznego, systemu prawa etc i bezsensownego konsumpcjonizmu. Doświadczenie uczy, że dopiero jakieś przesilenie, często niestety o nieprzewidywalnych, ubocznych i niepożądanych konsekwencjach, czyści na jakiś czas pole dla nowego rozdania. Ufam, że nie zgłupiejemy do końca, a mechanizm ewolucji zadziała i to nie zmanipulowany „wizerunek”, a walory intelektu i charakteru będą czyniły człowieka. Również homo politicusa…
3 lipca o godz. 20:18
Czy zakaz wybierania na posłów osób skazanych za przestępstwa umyślne ścigane z urzędu obejmuje również np. skazanych za gwałty ?
Gwałt nie jest przestepstwem ściganym z urzędu.
3 lipca o godz. 20:22
Wyjaśnienie:
pisząc o przestępstwach ściganych „z urzędu” miałem na mysli przestępstwa ścigane z oskarżenia publicznego. Przywołany gwałt do tej kategoriii przestępstw nie należy. Czyżby – zgodnie z nowym zapisem konstytucyjnym – skazany za gwałt miał otwartą drogę do posłowania ?
4 lipca o godz. 11:03
W sumie pomysł z zakazem kandydowania osób prawomocnie skazanych jest dyskusyjny. Jak się czasami wskazuje, ogranicza możliwości dokonywania wyboru podczas głosowania. Po drugie, powstaje pytanie: skoro po pewnym czasie, kara ulega zatarciu i zostaje się wykreślonym z rejstru skazanych, to przyjmuje się że taki człowiek jest gotowy do funkcjonowania w społeczeństwie – czy zatem można mu ograniczać swobodę tego funkcjonowania, skoro „wyszedł na prostą”?
Ponadto, parlament ma gromadzić ludzi o różnych poglądach i doświadczeniach – człowiek prawomocnie skazany nadal może być wartościową osobą.
W sumie można przytaczać argumenty za i przeciw – celem zmiany konstytucji chyba była poprawa jakości życia publicznego. Moim zdaniem, jeśli już nie chce się dopuszczać osób pramowocnie skazanych, powinno to zostać zawężone do np. przestępstw przeciwko wyborom i referondom, być może jeszcze kilku innym.
4 lipca o godz. 11:04
Z całą stanowczością domagam się, w ramach obywatelskiej partycypacji w stanowieniu prawa i programowaniu rozwoju kraju, wyłączenia z kategorii pozbawionych biernego prawa wyborczego jednego rodzaju groźnych gwałcicieli – tych którzy zadają, skrajnie odrażający, brutalny i bezwstydny gwałt na głupocie ludzkiej. To nasi cisi bohaterowie wszak igno(ran)ti(a) nulla cupido, a jak mawiał Napoleon „w polityce głupota nie stanowi przeszkody”.
5 lipca o godz. 2:25
Czy nie uważa Pani że lepszym rozwiązaniem było by zabronienie kandydowania osobom z wyrokami w zawieszeniu (chyba ze takie prawo juz dziala).