Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Polityka z Wiejskiej - Polityczno-sejmowy blog Anny Dąbrowskiej Polityka z Wiejskiej - Polityczno-sejmowy blog Anny Dąbrowskiej Polityka z Wiejskiej - Polityczno-sejmowy blog Anny Dąbrowskiej

14.09.2009
poniedziałek

Posłowie o ambasadorach

14 września 2009, poniedziałek,

O tym, że kandydat na ambasadora jest za młody, że skończył Moskiewski Instytut Stosunków Międzynarodowych, więc nie powinno się go wysyłać do kraju postsowieckiego i jak mu szło czytanie z kartki ( i że nie najlepiej)–  można przeczytać na dostępnym dla wszystkich stenogramie z posiedzenia sejmowej komisji spraw zagranicznych.

Takie dyskusje prowadzą posłowie z przedstawicielami MSZ w części zamkniętej posiedzeń na których opiniują kandydatów na ambasadorów. Nie może ich słuchać nawet sam przyszły ambasador – musi opuścić salę. Jednak potem może wszystko przeczytać w na stronach internetowych Sejmu. –Nie tylko on, ale i np. służby kraju, do którego dana osoba wyjeżdża.  Tadeusz Iwiński (Lewica): –Upublicznianie takich rozmów to ujma dla dyplomaty. Jest to też szkodliwe dla państwa.

Posłowie zwracali uwagę szefowi komisji – Andrzejowi Halickiemu (PO), żeby takie drażliwe rozmowy nie były publikowane. Halicki poprosił nawet sekretarza komisji podczas jednego z posiedzeń, by rozmowy dotyczące „spraw personalnych” nie pojawiła się na stronie internetowej. Usłyszał, że jest już za późno, ponieważ  posiedzenie musiałoby być wcześniej utajnione – zorganizowane w specjalnej sali z zabezpieczeniami. Całą rozmowę na ten temat też można…przeczytać w Internecie. –Nic nie mogę zrobić, ponieważ biuletyny z posiedzeń komisji, które nie są tajne, a tylko zamknięte, muszą być publikowane – tłumaczy Halicki. –To posłowie powinni się ograniczać w zadawaniu pytań. To nie jest komisja śledcza. A my nie podejmujemy decyzji, czy ambasadora wysłać na placówkę, czy nie, tylko jego kandydaturę opiniujemy. Dlatego o pewnych drażliwych sprawach nie trzeba już rozmawiać – tłumaczy Halicki.

*********************

Dziękuję za wszystki komentarze.

Parker: To rzeczywiście bardzo przewrotne, by nagradzać tych, którzy są najmniej aktywni, bo mniej szkodzą. Skąd w Tobie tyle pesymizmu. Zwróć uwagę na tych, którzy zostali wyróżnieni przez dziennikarzy. To rzetelni i merytoryczni parlamentarzyści, którzy tak jak postulujesz dbają o jakość prawa.

Artdeco: Ludwik Dorn udowodnił przez ostatni czas, że bardziej jest zainteresowany pracą w komisjach sejmowych niż podążaniem za „pokusa władzy”.  Zauważyli to i docenili w tegorocznym Rankingu Posłów dziennikarze, którzy jak wiesz, raczej z nim nie sympatyzują.

wikonwi pisze: „Jedynie co mu (Dornowi- red.)  dobrze wychodzi to krytyka Jarka i wieszczenie upadku tej partii i oby to jak najprędzej.” Dziennikarze, którzy obserwują go na co dzień piszą tak „Pracowitość i przenikliwość, zgłębianie prawdziwe, a nie pozorne każdej dziedziny, która się zajmuje. Tak jak kilka miesięcy temu stał się specjalistą od reform służby zdrowia, tak obecnie wszedł w tajniki wojska i debata z nim nie jest łatwa, ano dla szefa MON, ani dla generałów. Poseł niezrzeszony, a więc w gruncie rzeczy samotny o ograniczonych możliwościach działania, ale jednak potrafił znaleźć sobie miejsce w Sejmie i nie znika także z tej wielkiej polityki.”

Kartka z podróży pisze: „Ludwik Dorn jako szef MSWiA przez rok dostosował polską infrastrukturę graniczną i prawo do wymogów Schengen. A jak pamiętam stało to pod znakiem zapytania – jak zresztą większość fundamentalnych polskich projektów. I za to mu dziękuję, bo mogę pałętać się już 4 miesiąc po Hiszpanii. Reszta to ideologiczne pierdoły. Pozdrawiam z Tolosa w kraju Basków” Masz rację liczy się przede wszystkim konkret!. Pozdrawiam!

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 5

Dodaj komentarz »
  1. @Gospodyni.
    Ironia nie zawsze jest przejawem frustracji i pesymizmu.
    Wydaje mi się, że spuszczenie trochę powietrza, z nadętego balona polskiej polityki jej nie zaszkodzi.
    Blog parlamentarny wydaje się być do tego odpowiednim miejscem.
    Poseł Dorn zainteresowanie zdrowiem i wojskiem zdradzał dużo wcześniej.
    Jak lekarzy chciał brać w kamasze.
    Sorry,ale znów nie wytrzymałem z kamienną twarzą.

  2. Szanowna Pani Redaktor,
    jesli prawda jest to, o czym Pani pisze ( a nie mam podstaw do
    poddawania Pani relacji w watpliwosc), to wlosy czlowiekowi
    deba staja.
    Przy okazji chcialbym sie zwrocic z prosba o informacje:
    ktorzy poslowie i z jakich partii zwracali uwage na niestosownosc tego rodzaju praktyk?

  3. Pani Anno
    Czytam Pani felieton w pokoju nad barem Juana Marii w Salvatierra – kraj Basków. Leżę, odpoczywam po górskiej wspinaczce. Powiniem spać ale nie mogę bo trzęsę się ze śmiechu. Pięknie Pani to opisała, lepiej nie możnas, ale i chłopaki w Parlamencie RP niezły temat podrzucili. Powstrzymam się od oceny kulis tego opiniowania publikowanych w Sejmie. To chyba trzeba talentu ekipy „Monthy Pythona”, by coś takiego wyczyniać. Po prostu powala na kolana-oczywiście ze śmiechu.
    Myślałem, że ma Pani dość niewdzięczną działkę, bo co o tym parlamencie można ciekawego i sensownego napisać? Ale to opiniowanie, stenografowanie i bezradność Posła Halickiego po prostu wali człowiekiem o ziemię. Świetny tekst i świetny temat. Gratuluję!
    Ps Dzięki za „konkret”, to ważne dla mnie słowo.
    Pozdrawiam serdecznie

  4. To co Pani pisze o tych zamknietych rozmowach na temat proponowanych ambasadorow i tych t.zw.procedur jest rzeczywiscie poteznym zartem. Jesli tak sie dzieje to rzeczywiscie mozna sie zapytac jak mozna wybrac takich kretynow na poslow i kto ich wystawil na listy wyborcze, przeciez jasli zamkniete to z jakiej glupiej racji musza byc publikowane i dostepne dla wszystkich na calym swiecie przeciez to jest kompletna bzdura i mozna sie z tego smiac lub plakac no to jest zupelnie jak z komedii Czechowa lub mu podobnych autorow, i tyle.
    Z powazaniem

  5. To, o czym Pani pisze, to czysty surrealizm i abberacja. Sprawa przypomina staroangielski chwyt komediowy: chcesz dyskretnie puścić wieść w obieg? Zdradź ją w wielkim sekrecie i pod przysięgą najwyższej dyskrecji największemu plotkarzowi wśród znajomych.Mam wrażenie, że inne państwa mogą zaoszczędzić mnóstwo środków, nie instalując wywiadów w Najjaśniejszej – przecież wystarczy przeczytać gazety, pobuszować w internecie i posiedzieć w dobrej knajpie, żeby się wszystkiego dowiedzieć. A tak poważnie, to bardzo nam brakuje tych 150 lat obyczaju politycznego, których zaprzeczeniem było wszelkie wybijanie się na niepodległość.

css.php