Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Polityka z Wiejskiej - Polityczno-sejmowy blog Anny Dąbrowskiej Polityka z Wiejskiej - Polityczno-sejmowy blog Anny Dąbrowskiej Polityka z Wiejskiej - Polityczno-sejmowy blog Anny Dąbrowskiej

14.01.2010
czwartek

Będą raporty o zdrowiu

14 stycznia 2010, czwartek,

Wszystko wskazuje na to, że Janusz Palikot doczeka się raportu o stanie zdrowia prezydenta. Już w lutym Sejm zajmie się projektem ustawy, który zobowiązuje głowę państwa, premiera i marszałka Sejmu do corocznego przedstawiania raportu o ich stanie zdrowia. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski obiecał wydostać projekt ze swojej szuflady i nadać mu bieg parlamentarny, czy przesłać do odpowiedniej komisji sejmowej. Komisja „Przyjazne Państwo” złożyła go do laski marszałkowskiej ponad rok temu.

Zielone światło dla inicjatywy wysłał szef klubu PO Grzegorz Schetyna, a koalicyjny PSL też nie ma nic przeciwko projektowi. Na razie nie wiadomo pod jakim rygorem te trzy najważniejsze osoby w państwie będą musiały publikować raporty o swoim zdrowiu. Wiadomo natomiast, że Polaków nie wiele one interesują. Kiedy w połowie 2008 roku premier Donald Tusk podzielił się na stronie internetowej swojej Kancelarii wiedzą, że jest zdrowy i „ma bardzo dobra wydolność organizmu”, to aż 55 proc Polaków (według sondaży SMG/KRC) uznała to za chwyt propagandowy,  62 proc. z nas w ogóle nie jest zainteresowanych tą informacją, a tylko 24 proc. uznało raport za „początek dobrego obyczaju”. Do dziś natomiast mimo zapowiedzi nie poznaliśmy raport o stanie zdrowia prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zresztą ostatnio nie był w formie z powodu przeziębienie, w przeciwieństwie do Donalda Tuska, który aktualnie szusuje w Alpach. 

Mnie stan zdrowia najważniejszych osób w państwie nie interesuje do momentu do kiedy są zdrowi na tyle, by odpowiedzialnie wywiązywać się ze swoich zadań, co każdy jest w stanie ocenić gołym okiem. Nabieram za to pewności, że wyciąganie tej sprawy z marszałkowskiej szuflady na starcie prezydenckiej kampanii wyborczej jest elementem politycznej rozgrywki.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 5

Dodaj komentarz »
  1. Pani Anno
    A ja dla świętego spokoju chciałbym usłyszeć co jakiś czas opinię poważnego, lekarskiego konsylium mówiącą, że nasi przywódcy są zdolni w aspekcie fizycznym i psychicznym udźwignąć ciężar swoich funkcji. Wolę to niż atrakcyjne informacje, że spacerują po plaży, grają w pilkę lub szusują na nartach. Ta ciekawość dręczy mnie od momentu gdy Pan Prezydent nie wiadomo czym powodowany zapragnął ze swym przyjacielem Prezydentem Gruzji odwiedzić strefę frontową na kaukaskiej granicy tego państwa. Został wówczas ostrzelany co obudziło jego niezrozumiałą wciąż dla mnie wesołość oraz poczucie nieukrywanej dumy i satysfakcji. Jak dotąd żadne konsylium nie wyjaśniło etiologii tego chorobowego stanu jak również nie słyszałem o żadnej zalecanej kuracji. Tak więc opowiadam się za obnażeniem stanu zdrowotnego naszych przywódców przez autorytety medyczne.
    Pozdrawiam

  2. Moim zdaniem obowiązkowym badaniom stanu zdrowia powinni podlegać wyborcy – wszak to oni wybierają głowę państwa, posłów i – pośrednio – premiera i marszałka Sejmu. 🙂

  3. Do tej pory zaobserwowalem tylko dwa napady wesolosci Pana Prezydenta i oba byly osobliwe i niestosowne. Pierwsza to ta, o ktorej wspomina Kartka – w czasie nocnej kaukaskiej eskapady frontowej, a drugi uriczystosci powitania przez premiera pani sekretarz stanu USA. Potem sie tlumaczyl, ze rozsmieszyl go… jezyk angielski, bo go nie zna, wiec wydal mu sie niezwykle komiczny.
    Najczescej jest jednak albo ponury, albo zasepiony, albo naburmuszony, albo gada calkiem od rzeczy.
    Ja bym go zbadal na okolicznosc marychy. 😈

  4. Kacie Mordechaju
    Chyba na okoliczność braku marychy
    Pozdrawiam

css.php