Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Polityka z Wiejskiej - Polityczno-sejmowy blog Anny Dąbrowskiej Polityka z Wiejskiej - Polityczno-sejmowy blog Anny Dąbrowskiej Polityka z Wiejskiej - Polityczno-sejmowy blog Anny Dąbrowskiej

9.03.2010
wtorek

Urzędnicze premie

9 marca 2010, wtorek,

Sławomir Nowak (PO) nie przypomniał sobie przed komisją śledczą czy dostał od premiera jakąś nagrodę. Za to Marcin Rosół przez piętnaście miesięcy szefowania gabinetowi politycznemu ministra sportu dostał 60 tys. zł. premii. W 2009 roku urzędnicy w Kancelarii Premiera otrzymali 3 mln. 273 tys zł. brutto nagród, w tym nieco ponad pól miliona zł. pochodzących ze środków UE. Rok wcześniej, przed kryzysem, urzędnicy przy Alejach Ujazdowskich w Warszawie zostali wynagrodzeni łączną kwotą 4 mln. 653 tys. zł. brutto, z czego również pół miliona z puli unijnej. Ostatnio pod koniec roku nagrody za szczególne osiągnięcia dostali od premiera Jacek Cichocki, minister ds. służb specjalnych w wys. 10 tys. zł za przygotowanie projektu ustawy o ochronie informacji niejawnych, oraz szef KPRM Tomasz Arabski – 8 tys. zł, za wprowadzenie oszczędności w Kancelarii.

Na nagrody w całej administracji rządowej w 2008 roku za rządów Donalda Tuska wydano 604 mln 176 tys. zł brutto , co stanowi 10 proc. całego funduszu wynagrodzeń. Pełnych danych za ostatni rok jeszcze nie ma, ale po wprowadzeniu oszczędności w pierwszym półroczu na nagrody wydano nieco ponad 78 mln. zł. brutto. Za rządów PiS urzędnicy też byli hojnie nagradzani. W 2007 roku dostali łącznie prawie 513 mln. zł, a rok wcześniej blisko 415 mln. zł. Nagrody są ważną formą mobilizacji pracowników, szczególnie tych wysoko wykwalifikowanych. W 2008 roku do sektora prywatnego, ze względów na zarobki odeszło aż 11 proc. pracowników służby cywilnej. Ale nagrody muszą być proporcjonalne do osiągnięć.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 36

Dodaj komentarz »
  1. To jest po prostu niemoralne.Na prawdę jest bardzo wiele ludzi dobrze wykształconych, którzy pracowaliby solidnie na tych posadach za mniejsze pieniądze.

  2. 60 tys. zł przez 15 miesięcy, to jest 4 tys brutto, czyli (przy zarobkach 8 tys. + premia) ok. 2700 zł netto miesięcznie premii.
    Dla specjalisty trzymającego całe ministerstwo, gdy minister bawi (gdziekolwiek), dla specjalisty, potrafiącego dać sobie radę z lobbystami, z politykami, z komisjami, z posłami, z czym tam jeszcze.
    To jest dużo??????????? 2700 zł netto premii?????????????? Miesięcznie????????? Ludzie!!!!!!!! Byle kafelkarz zarabia na lewo, nie płacąc podatków, więcej!!!!!!!!!!! Ludzie, czyście poszaleli!!!!!!!!!!!!!

  3. P.S. Coś ten blog niemrawy. Nawet zegar pokazuje czas sprzed 5 miesięcy. No, ale żadnych premii za takie coś nie ma, mam nadzieję…

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Nie mam zdania. Raczej moja kasa mnie interesuje. Ale ten Rosół był bardzo ofiarny – nawet musiał na bramce stać w ramach służbowych meczów w piłkę kopaną. Mam nadzieję, że coś sobie odłożył
    Pozdrawiam

  6. Podstawowym problemem krajów wysoko rozwiniętych, a także tych aspirujących do tej kategorii, jest przeszacowanie wartości pracy, dotyczy to zarówno ministra jak i kafelkarza. W kraju takim jak Polska te przeszacowania nie mają charakteru powszechnego, ponieważ przywołany tu kafelkarz może zarobić w Warszawie 8 tys/mies, a w Kozłowej Wólce już tylko 2 tys/mies. W stolycy nikt nie ruszy się z łóżka za 1000 zł miesięcznie, natomiast we wspomnianej Wólce, będzie wyskakiwał z łóżka szczęśliwy jak skowronek.

  7. Monteskiusz
    Ale trudno mówić o przeszacowaniu pracy Rosoła, bo przyznasz, że dość unikalny zawód wykonywał. Nie ma do czego porównać, bo chyba nie ma takich posad na prowincji. Jak tę pracę wycenić? Szef gabinetu politycznego ministra sportu? Nie dość, że dziwaczne jest istnienie ministra sportu to na dokładkę ten gabinet polityczny. Takiego czegoś nie ma w EKD (Europejska klasyfikacja zawodów)
    Pozdrawiam

  8. Koles premiera Donalda Tuska, JK Bielecki dostal prace szefa Rady Gospodarczej (nowy urzad). Nie bylo konkursu, byla nominacja.
    http://www.tvn24.pl/12692,1646681,0,1,bielecki-doradzi-tuskowi,wiadomosc.html

    A wiec widzimy to jeszcze raz, jeszcze jeden z solidarnych mistrzow wolnego rynku nie potrafi sie na nim znalezc. Jak to dobrze ze ma ulkady i moze dalej pozerowac na podatkowiczu.

    Ale po co jest ta Rada ? Przeciez super zdolny Boni juz doradza i rowniez ma ‘Think Tank’. Prezydent z kolei ma swoja Rade Rozwoju Gospodarczego.

    Istnieje rowniez Ministerstwo Rozwoju Gospodarki i rowniez istnieje Agencja Rozwoju Gospodarki. To ta sama agnencja ktora probowala sprzedac stocznie. A wiec pozbywanie sie stoczni bylo rozwojem !!!

    To juz piec urzedow na szczeblu centralnym a planu rozwoju gospodarczego dla Polski nie ma i nigdy nie bylo w ciagu ostanich 20 lat podczas gdy umeczony podatkowicz utrzymuje tych nierobow.

    Ciekawi mnie jak zwolennicy wolnego rynku to interpretuja. Czy nalezaloby sprywatyzowac te rady i agencje? Sprowadzic dla nich konkurencje z calego swiata ? Czy terapia szoku by im pomogla ? Po czym Lewandowski powinien doradzc ‚niech zdychaja’.

    Jest to jeden z przykladow nieudolnosci premiera, dozywotniego dyktatora najwiekszej parti ktory swa ulomnoscia terroryzuje kraj. Widac brak dyscypliny fiskalnej gdy dziura w budzecie siega 53 mld zl.

    Pozycja dla Bieleckiego to przyklad nepotyzmu wymagajacy potepienia. A kim jest JK Bielecki ? Jest mg ekonomiki transportu wodnego. Co to ma wspolnego z rozwojem gospodarczym ? (pomijam jego obecnosc w Pekao bo byl tam z powodow politycznych). W Polsce musi byc co najmniej kilkuset fachowcow ktorzy maja lepsze kwalilikacje na to stanowisko. Dlatego nie bylo konkursu.

    Jedyna pociecha z Tuska jest ze J Kaczynski, dozywotni dyktator PiS-u moglby byc nawet gorszy

  9. Szanowna Pani Redaktor,
    pytany przez p. posłankę Kempę czy otrzymał od premiera jakieś nagrody p. Sławomir Nowak odpowiedział stanowczo i krótko – NIE! Nie było zresztą potem żadnych dodatkowych pytań.
    Proszę więc nie insynuować, że „nie przypomniał sobie” – to nie fair!
    Pozdrawiam – Marek Markowski.

  10. mw pisze:
    2010-03-09 o godz 23:17 Oczywiście zapomniałeś jeszcze dodać ,ze zanim pan Rosół przyjął to swoje odpowiedzialne stanowisko to najpierw musiał pokonać wszystkich konkurentów w szalenie emocjonującym konkursie na to stanowisko.Tak jak na wszystkie tego typu posady za takie nędzne grosze.

  11. @Kartko, jak czasami przeglądam oferty pracy, to w większości przypadków nie mam pojęcia co to są za zawody i jakie umiejętności należy posiadać do ich wykonywania, i nie dlatego nie wiem, bo nazwy są przeważnie angielskie, po przetłumaczeniu wiem dalej to samo.
    W swoim życiu pracowałem w dwóch zawodach z formalnym do ich wykonywania wykształceniem, trzeciego nauczyłem się sam, ale nie zdarzyło się, że w ramach obowiązków, za wykonany projekt lub zadanie, otrzymałbym ekstra premię.
    Urzędnik w banku z kwalifikacjami równymi kwalifikacjom urzędnika MOPS, zarabia kilka razy więcej od tego drugiego, jego praca jest przeszacowana, wynagrodzenie jakie pobiera, ma się nijak do korzyści współobywateli.

  12. Obyczaje, obyczaje…
    Aż dziw, że to związane z „Polityką”, której czytelnikiem jestem od zawsze…
    Rano napisałem komentarz, w którym zwróciłem uwagę na ważną dosyć nieścisłość w tekście Autorki bloga. Mój komentarz się nie ukazał, są za to inne, wcale z tematem nie związane…
    Pozdrawiam jednak – Marek Markowski

  13. Na ręce władzy trzeba patrzeć,chwalić ją lub ganić i taką rolę powinny spełniać media.Notka autorki obiektywna, nie jest jednostronna,wszystko OK.
    Władze i jej administrację mamy taką jaką sobie wyhodowaliśmy idąc lub nie idąc do wyborów.
    Społeczeństwo mamy spolaryzowane i taka notka jest paliwem dla frustratów i niczemu nie służy.

  14. Może to i niedużo, jak niekórzy zauważyli, ale nasze oburzenie na te kwoty wynika z faktu, żeśmy są obdarzeni niesłychanie liczną klasą pasożytniczą, pardon le mot: klasą polityczno-urzędniczą. Setki posłów i senatorów, olbrzymi, bizantyński dwór prezydenta, powiaty, województwa, rady miejskie i gminne. Ilu to radnych ma Warszawa? Jakiś tysiączek? A dla wszystkich pensje, diety, premie, gabinety, samochody, sekretarki, telefony i refundacje wczasów, biletów i leczenia. Toż to nowa warstwa szlachecka wyrosła nam tu pod bokiem! Rzecz nie w jednostkowym przypadku, rzecz w powszechności takowych. A to już czyni olbrzymią wyrwę w naszym budżecie. Budżecie do którego wkłada około 8 milionów pracujących a z którego czerpie prawie 26 milionów uprawnionych. Te liczby mówią same za siebie: Polska jest krajem pasożytów.

  15. Wikonwi 21:53

    Nie rozumiem. Dowcip?

    „Notka autorki obiektywna, nie jest jednostronna,wszystko OK. (…) taka notka jest paliwem dla frustratów i niczemu nie służy.”

    Spolaryzowane?

  16. Ponieważ na swoje utrzymanie pracuję sam, wykonując wolny zawód to jak się postaram to zarobię, jak mniej się przykładam do pracy to mam mniej. Nie chcę szacować czy te premie dla p.Rosoła to dużo czy mało. Mnie to nie poraża. Jakie premie otrzymują inni urzędnicy, czy to jest zapisane w pragmatyce czy uznaniowe itd. Generalnie, za dobrą pracę należy nagradzać dobrze.
    Z tego co słyszę w środowisku to „na urzędzie” nie zarabia się nadzwyczajnie, natomiast „wyrabia się” nazwisko, znajomości i przyszłą lepiej płatną posadę u byłego interesanta.
    A gdzie jest ta stała słuzba cywilna która miała być „lekiem na całe zło” tzw urzędasów, przyjazna nam wszystkim. Czy może Pani zbadać jakie stanowiska pozostają w gestii wyedukowanej słuzby cywilnej bez względu na zmiany poltyczne? Czy nadal „nasi” są ważniejsi niż fachowcy?
    Naturalnie pytam o służbę cywilną, nie tzw okresowych fachowców z różnych nadań.

  17. Te pytania Arłukowicza, Kępy i Wassermana mają na celu zdyskredytować Rząd i PO. Bo co mają wspólnego z aferą hazardową premie urzędników? Byle tylko k…. dołożyć PO.

  18. Nie rozumiem pretensji Autora.
    Fundusz nagród jest pochodną funduszu płac . (Tak jak i fundusz socjalny.)
    Określa to ustawa.

  19. Łatwo się dysponuje cudzymi pieniędzmi,Jeżeli lekką ręką szasta się takimi milionami to jakim cudem mają myśleć o tych co przymierają głodem.Ja to nazywam po imieniu ale nie w tym miejscu.Pod płaszczykiem kryzysu są tacy,którzy okażą się bogatsi,naszym kosztem.Nasuwa się pytanie,czy godni kandydaci na godne stanowiska,już nie.

  20. Wando
    Pani pytanie jest nieprawidłowo sformułowane. Camel jasno pisze i się z nim zgadzam – „Polska jest krajem pasożytów”. Polska a ściśle państwo polskie to związek huby ze zbutwiałym pniakiem. Nie rzecz w godności kandydatów, w wysokości ich apanaży tylko w sensie ich istnienia. Oni są wraz ze swymi obowiązkami po prostu do niczego nie potrzebni i na tym można skończyć tę dyskusję.
    Pozdrawiam

  21. Kartko z podróży,

    Kandydaci na stanowiska niepotrzebni? To kto na tych stanowiskach, jak nie kandydaci? A moze stanowiska niepotrzebne?

    Kartko, toż to czysty anarchizm, lewactwo ultrasa przez Ciebie przemawia (oczywiście wiem, że nie jesteś ani anarchistą, ani lewakiem, ani ultrasem; jesteś po prostu wkur…y całą sytuacją, jak większość z nas. Ale jednak zastanów się: żyjemy w społeczeństwie, które wyłania z siebie państwo.
    Społeczeństwo i państwo. Są stanowiska (państwowe) i kandydaci (z tegoż społeczeństwa). No i są te obowiązki. I oni, ci kandydaci, z tymi obowiązkami jednak SĄ potrzebni. Co by nie mówić…).

  22. Mw
    Nieprecyzyjnie napisałem – „oni wraz ze swymi obowiązkami”. Myślałem o stanowiskach. Wiesz, gdy byłem w Hiszpanii jadałem w barach. Najczęściej brałem dzbanek wina i np porcję ich wysuszonej kiełbasy czy szynki. Kilka razy pochwaliłem wino i wędlinę na co zachwycona dziewczyna mówiła – „to jest wino i szynka z domu mego ojca”. To znaczy, że stary odchował świniaka, zrobił wędlinę i przepędził wino ze swojej winnicy. Ja – przyuczony do państwowego drylu – za każdym razem myślałem – „A gdzie tu jest sanepid?”. Oni jakby żyli bez sanepidu. On pewnie jest ale w jakimś szczątkowym w porównaniu do Polski wymiarze. Dla nich jest oczywiste, że jeśli zjesz i się zatrujesz to będą mieli kłopoty, więc podają dobre i świeże.
    Myślę, że gdybyś wziął państwo polskie i wycisnął jak cytrynę to okazałoby się, że większość jego funkcji jest niepotrzebna. Podobnie zresztą jak większość zatruwających nam życie aktów prawnych, które to państwo spłodziło. A co za tym idzie większośc zatrudnionych w nim ludzi. Przecież Małysz i tak by skakał bez ministerstwa sportu – trzymając się tematu czyli Rosoła.
    Naprawdę nie jestem ekstremistą ale trudno mi zrozumieć dlaczego radnych ma być np 33 a nie 7 a co za tym idzie cztery razy mniej urzędników do ich obsługi.
    Pozdrawiam

  23. Chce zwrocic uwage,ze Polska jest chyba na pierwszym miejscu,jesli chodzi o rozwarstwienie dochodow.Coraz wyrazniej widac/onych/,blisko wladzy i „nas’,na warszawke i prowincje.To rozwarstwienie przenosi sie na dzieci,szkoly,i prawie wszystkie dziedziny zycia.Staje sie to o tyle nieznosne,ze tak jak szybko rosna dochody”onych”tak szybko powieksza sie strefa biedy.Bliskosc wladzy daje prace w Spolkach Skarbu Panstwa,urzedach centralnych,dochodow wybrancow ludu itp.Na prowincji zarobki rzedu 1200-1500 zl.to normalka,a oplaty racze sztywne.O wielomilionowej rzeszy emerytow -nie wspomne.Gdzie my zyjemy?

  24. Kartka z podróży pisze:
    2010-03-13 o godz. 00:40

    Dobra obserwacja. Zly przyklad jest na samej gorze. W polsce jest 460 poslow i 100 senatorow co reprezentuje 14.73 posla-senatora na milion mieszkancow. W porownaniu z USA jest to az 8.5 razy wiecej.
    Tego nie mozna nazywac biurokracja, to jest zlodziejswto od podatkowicza. Podobnym zlodziejstwem jest finansowanie parti politycznych przez podatkowicza. Partie powinny sie utrzymywac ze skadek czlonkow jak na calym swiecie lub z zebrania na ulicach. (wolnym rynku). Pomoglo by to skonczyc z dyktatura jednostek w tych partiach.

    Jak to mozliwe w kraju ktorego rzad opowiada sie za minimum rzadu, wolnym rynkiem i konkurencja ? Terapia szoku jest potrzebna rzadowi.

  25. Kartka z podróży 00:40
    anna 12 09:22
    the mentor 09:48

    O, właśnie: PRECYZYJNIE (jak zauważył Kartka). Bądźmy precyzyjni, dokładni, sprawiedliwi i wszechstronni w naszych wypowiedziach. To najlepsza broń przeciw POPULIZMOWI, który jest emocjonalny, nieprecyzyjny i niesprawiedliwie uogólniający.
    A więc:

    Nie wiadomo, czy większość funkcji i aktów prawnych tego państwa jest niepotrzebnych (myśle, że nie). Zapewne niektóre z nich. Natomiast rzuca się w oczy niekompetencja, zła wola, brak profesjonalizmu przy realizacji tych funkcji i egzekucji praw. To wynik, głównie, niskiego poziomu edukacji prawnej, obywatelskiej społeczeństwa, efekt zacofania historycznego i geopolitycznego (ci, co na zachód od nas, stoją pod tym względem wyżej; ci co na wschód – niżej. Można powiedzieć, że jesteśmy dokładnie na takim poziomie, jaki nam przypada z racji kierunku rozwoju cywilizacji zachodniej).
    W większości państw lepiej rozwiniętych niż nasze – sport (i ten powszechny i ten wyczynowy) jest finansowany przez budżety, na różnym poziomie, z pieniędzy podatnika. Tylko niektóre, najgłośniejsze dyscypliny i wydarzenia sportowe finansują się „same”, prywatnie (bilety, reklamy). Ale to jest możliwe tylko w krajach, gdzie istnieje wystarczająco wielki popyt prywatny, nie u nas. Ludzie, zarabiający około cztery razy więcej niż my, mogą sfinansować prywatnie cztery razy wyższy poziom sportu, tak powszechnego jak i wyczynowego. Więc bez ministerstwa Małysz skakałby „cztery razy bliżej” (oczywiście, w miarę jak będzie wzrastała wydajność pracy, kompetencja i profesjonalizm urzędników ministerialnych – i nas wszystkich, oczywiście – to i ministerstwo będzie coraz mniejsze, choć tylko do pewnego stopnia).

    Anno 12, Polska NIE jest chyba na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o rozwarstwienie dochodów. Polska, ze współczynnikiem Gini 0.36 jest mniej więcej w środku. Owszem, wyprzedza (niestety) stare, świetnie zorganizowane społecznie i niezwykle bogate społeczeństwa Zachodniej Europy (nie wszystkie!), a także np. Czechy, ale ma z kolei mniej zróżnicowane dochody niż kraje rozwijające się, na dorobku (a przecież takim jesteśmy), a także kraje bardziej(?) wolnorynkowe (np. USA i bodajże Wlk. Brytanie). Są i inne metody, wg których Polska wygląda na bardziej zróżnicowaną dochodowo (np. wielkość zarobków CEOs w porównaniu z przeciętną pensją szeregowego pracownika, ale to jest tabloidowy smaczek, bo takich CEO jest garstka), ale też i takie, które wskazują na relatywną „sprawiedliwość” dochodową w Polsce (np. udział grup podatkowych w posiadaniu majątku narodowego: gdzie nam do takich państw, w których 5% obywateli posiada 40% majątku państwa?)

    Mentorze, zauważ, że stosunek liczby reprezentantów do liczby wyborców (czy obywateli) jest tym większy im mniejsza jest liczba obywateli w danym państwie. Dlatego nie porównuj Polski z USA, porównuj ją z państwami o podobnej wielkości i podobnym systemie wyborczym (w krajach o systemie proporcjonalnym liczba reprezentantów jest oczywiście zazwyczaj większa niż w krajach o systemie większościowym).
    Doceń, że w tym kraju rząd opowiada się za ZMNIEJSZENIEM liczby reprezentantów, ale nie bądź ślepy na fakt, że ten plan nie posiada wystarczającego poparcia społecznego (poprzez reprezentantów), gwarantującego możliwość jego realizacji. Staraj się skuteczniej niż dotąd zmienić nastawienie większości społeczeństwa.
    Partie nie utrzymują się na całym świecie tylko ze składek członków; w istocie największą część ich dochodów stanowią dotacje prywatne (prawie wszędzie ograniczone do dotacji z danego państwa tylko) i/lub z budżetu (głównie w Europie, choć i w USA fakultatywnie: Demokraci zrezygnowali z federalnego budżetu wyborczego, tyle mieli kasy…). Może dlatego, nigdzie na świecie nie udało się jeszcze skończyć z „dyktaturą jednostek w tych partiach”, jak piszesz. (Tak naprawdę to chyba się mylisz: tam, gdzie istnieje w partiach rzeczywista dyktatura jednostek, tam trudno mówić o partiach sensu stricto. No bo jaka tu dyktatura, gdy wszyscy członkowie partii modlą się, żeby tylko ich „dyktatorowi” nie przyszło do głowy przestać być tym dyktatorem?).

    Zacznijmy od siebie. Bądźmy precyzyjni.

  26. Mw
    Oto zakres obowiązków Pana Rosoła i jego ludzi (ze strony Ministerstwa Sportu)
    „Do zakresu działania GABINETU POLITYCZNEGO MINISTRA należą sprawy dotyczące współdziałania ministra z organami władzy państwowej, administracji rządowej, samorządowej, partiami politycznymi, związkami zawodowymi i organizacjami społecznymi, kościołami i związkami wyznaniowymi, wynikające z jego funkcji politycznej.”
    Po pierwsze – czy podatnicy muszą za to płacić?
    Po drugie – jeśli muszą to dlaczego płacili za zupełnie inne czynności Pana Rosoła i jego ludzi? Jakie to były czynności Pan Rosół obszernie wyjaśniał przed komisją sejmową.
    Oto strona ze strukturą organizacyjną ministerstwa
    http://msport.gov.pl/departamenty_i_biura
    Przejrzyj zakres jego zadań i spokojnie rozważ czy bez większości tych zadań nie dałoby się spokojnie i taniej w tym kraju żyć.
    Na przykład czy zadaniem departamentu turystyki -„Realizacji zadań związanych z prowadzeniem badań statystycznych statystyki publicznej w zakresie statystyki turystycznej.” nie mógłby się zajmować GUS i jego terenowe placówki. Albo inaczej – czy te „badania statystycznych statystyki publicznej w zakresie statystyki turystycznej” są nam do czegokolwiek potrzebne?
    I tak punkt po punkcie rozważ czy czy to jest do czegokolwiek potrzebne. Tym bardziej na szczeblu regionalnym odnajdziesz podobne zadania.
    Czy naprawdę trzy szczeble administracji muszą decydować i angażować się w budowę boiska w gminie np Lipiny Dolne (program Orlik na stronie ministerstwa) – ministerstwo, region i gmina?
    Mw czy przeze mnie przemawia populizm? Przecież oni sobie z nas jajca robią.
    Pozdrawiam

  27. @the mentorze, Izba Gmin w Wielkiej Brytanii liczy 650 osób, Izba Lordów w skład której wchodzi 734 parów, co daje jeszcze lepszą średnią wyliczoną przez Ciebie dla Polski. Czy to że w USA jest więcej prawników niż rolników, pozwala sądzić o nieskazitelnej praworządności w tym kraju?
    A może wybrać sobie jednego dyktatora, który załatwi wszystko za te całe instytucje demokratyczne?
    Pozdrawiam

  28. Kartko z podróży 14:17

    Oczywiście, mnóstwo rzeczy musi się jeszcze zmienić, mnóstwo jest do poprawienia, w tym niebagatelna ilość pisaniny, nieznajdującej pokrycia w działaniach. Co do tego nie mam wątpliwości i przyznaję Ci rację.
    To się racjonalizuje u nas już od prawie 20 lat. W Anglii to trwa od ponad 400 lat, we Francji od ponad 300, w USA od 270, w Hiszpanii od pewnie 70, we Włoszech od 90, w Niemczech od ok. 140 lat, w Grecji od …oops! No ale im też nie wszystko tak od razu wychodzi i też są ciut niecierpliwi.

    Tak że cierpliwości, działajmy intensywnie, każdy jak umie, ale racjonalnie i PROPAŃSTWOWO. Innego państwa nigdy nie będziemy mieli (kiedy piszę „propaństwowo”, piszę niejako „w imieniu” społeczności, jako całej. Sam bowiem jestem zagorzałym zwolennikiem utraty suwerenności przez poszczególne państwa na rzecz jak największej federacji w ramach tej samej kultury; w naszym konkretnym wypadku chciałbym umrzeć wiedząc, że powstaną kiedyś zjednoczone stany Europy, że znikną rządy poszczególnych państw, że zniesione zostaną flagi i hymny państwowe, oczywiście ewolucyjnie, demokratycznie, jako wynik woli obywateli. Tak że jeszcze kupa czasu…)

  29. Mw
    Korekta! Najwyższy czas na korektę bo 20 lat minęło i chyba zapomniano po co to wszystko było. A biurokrację do korekty zmusza się tylko kolanem. Jestem euroentuzjastą ale Unia nie zrobi za nas wszystkiego W trakcie długiego marszu czasem trzeba coś wywalać aby było lżej i szybciej. A czasem nawet tabory trzeba porzucić.
    Pozdrawiam

  30. Kartko z podróży 23:15

    Nie powiedziałem, że Unia wszystko za nas zrobi. Wręcz uważam, że za nas nie zrobi niczego.
    Dlatego właśnie apeluję o postawę propaństwową. Musimy sami wdrapać się na poziom równy innym, bo dopiero wtedy będziemy mogli zrezygnować z suwerenności państwowej bez ryzyka, że ci inni nas zdominują.

  31. Jestem w trudnej sytuacji. Zapewne gdybym zastanawiał się nad wynagrodzeniem P. Rosoła – czy jest sprawiedliwe i zasłużone okazywał bym postawę propaństwową bo milczącą uznawałbym potrzebę istnienia jego posady. Ponieważ jednak kwestionuję potrzebę istnienia w tym zdołowanym i trawionym kryzysem państwie ministerstwa sportu będącego tak naprawdę orwellowskim „ministerstwem sukcesu” zbieram cięgi za postawę antypaństwową. No bo jak postulować można likwidację naczelnych organów państwa.
    Pozdrawiam

  32. Kilka wątpliwości, Kartko (14:17):

    „bo milczącą uznawałbym potrzebę istnienia jego posady”. – Ba, uważam, że istnienie tego stanowiska (jak opisane przez Ciebie o 14:17 wczoraj) jest konieczne (pomijając żargon).

    „bo milczącą uznawałbym potrzebę istnienia jego posady” – Nie zastanawiaj się, to zresztą nie ma nic wspólnego z pro- czy antypaństwową postawą. Po prostu to wynagrodzenie wydaje mi się uzasadnione przy tym zakresie obowiązków jednego człowieka.

    „w tym zdołowanym i trawionym kryzysem państwie” – Tym bardziej to państwo wymaga konstruktywnej postawy. Leżącego każdy potrafi kopać (to figura retoryczna – w żadnym wypadku nie interpretuj tego jako zarzutu, że Ty kopiesz!).

    „ministerstwa sportu będącego tak naprawdę orwellowskim “ministerstwem sukcesu” ” – Polityka, ta współczesna, jak zapewne czytałeś nie raz, dzieje się także, a może głównie, w sferze symboli. Tym bardziej w prostym, zahukanym społeczeństwie. Dopóki nie ma sukcesów rzeczywistych, namacalnych, dopóty konieczne jest „ministerstwo sukcesu”, aby zapewnić poparcie tego społeczeństwa dla ich (sic!) państwa.

    „zbieram cięgi za postawę antypaństwową.” – Otóż nie. Kto jak kto, ale aktywnie biorący udział w publicznej dyskusji na tematu publiczne (bo tym jest to forum polityki.pl) – wykazuje niezwykłą postawę propaństwową. Mogę tylko wyrazić podziw, Kartko…

  33. Errata:
    Drugi akapit odnosi się do tego cytatu: „gdybym zastanawiał się nad wynagrodzeniem P. Rosoła”.

  34. Dziękuję Mw, chyba pierwszy raz w mym życiu ktoś okreslił moją postawę jako „propaństwową”
    Pozdrawiam serdecznie

  35. Kartka z podróży pisze:
    2010-03-14 o godz. 18:07

    Oh nie Kartko, ja bym tego tak nie nazwal. Wrecz przeciwnie. Brak konstruktywnej krytyki w twojej postawie nie mozna nazwac pro-panstwowoscia. To jest ‚in fackt’ tchorzliwa kolaboracja.

    Bardzo niska wydajnosc pracy urzedow panstwowych jest tego efektem.
    W przykladzie ktory podalem:
    http://dabrowska.blog.polityka.pl/?p=74#comment-876

    Jak to mozliwe ze Kartka nie ma opini? Piec urzedow planowania gospodarki a planu rozwoju gospodarki nie ma !!! I to przez ostatnie 20 lat !!!

    Kartko to jedna z przyczyn dziury budzetowej i rosnacego zdluzenia kraju. Sytuacja juz jest krytyczna. Pomysl jaki kraj twoje pokolenie zostawi przyszlym pokoleniom. Kraj zadluzony po uszy, bez przyszlosci dla twych wlasnych dzieci i wnukow. I z powodu twojej tchorzliwej postawy.

    Czego sie wiec spodziewac od przyszlych pokolen? Kto bedzie mogl ten wyemigruje by ratowac wlasne zycie, by nie placic emerytur obecnym tchorzom.

    Dzieki ze moj ojciec i dziad nie zaciagali dlugow ktore ja bym musial splacac. Chwala im za to.

  36. The Mentor
    Poddałem wyżej krytyce ministerstwo sportu z sugestią – do likwidacji! Całą państwową biurokrację moim zdaniem należy poddać przeglądowi i ciąć bez miłosierdzia to co zbędne. Napisałem – „W trakcie długiego marszu czasem trzeba coś wywalać aby było lżej i szybciej. A czasem nawet tabory trzeba porzucić.”
    Pozdrawiam

  37. Tak, jasne podnosicie urzędnikom płace ile wlezie a inni Polacy mają w tej chcili nawet wielki problem aby jakąkolwiek pracę dostać, nawet za marne pieniądze. Oto skutek polityki rządów Tuska i PO – firmy bankrutują jedna po drugiej, bezrobocie narasta w tempie zastraszającym!

css.php