Będzie bardzo gorąco i burzowo – to wrześniowe prognozy dla Platformy Obywatelskiej. Największe starcie dwóch frontów spodziewane jest na ostatni weekend września.
„Sławomir Nowak może zostać sekretarzem generalnym” – ta pogłoska dotarła już chyba do wszystkich polityków PO. Podobno Donald Tusk wskaże go delegatom na wrześniową konwencję, jako jedynego kandydata do tego ważnego stanowiska w partii. O utrzymanie tej funkcji wciąż jednak zabiega Grzegorz Schetyna. Nowak odszedł z Kancelarii Premiera na fali afery hazardowej. Mówi się, że to był warunek, który postawił Tuskowi Grzegorz Schetyna, godząc się na odejście z rządu. Egocentryczny minister bez teki ciężko zniósł to parlamentarne zesłanie. Tuż przed sejmowymi wakacjami nielubiany w klubie Nowak, mimo rekomendacji premiera, musiał też pożegnać się ze stanowiskiem wiceszefa klubu. Wtedy kandydatów było kilku, na sekretarza generalnego zwyczajowo szef partii rekomenduje jednego. Nie ma więc realnej możliwości, aby Nowak przegrał te wybory.
Wiele emocji budzi też sprawa zmiany statutu partii. Donald Tusk chce poważnie zwiększyć zarząd krajowy Platformy. Ma on liczyć 35 osób, z 16 szefami regionów i 19 członkami wybieranymi przez Radę Krajową. Ten pomysł też podzielił PO. Trudno odmówić racji Jarosławowi Gowinowi, który obawiają się, że poszerzony zarząd będzie mniej sprawnym gremium decyzyjnym. Sprowadza się w ten sposób jego rolę do ciała doradczego, dla jednoosobowego decydenta – szefa partii. Inni uspokajają, że tym samym premier wyciąga rękę do struktur, które będą miały większą reprezentację w gronie kierowniczym. Może jest tak, że Tusk, dając poczucie władzy chce przekonać do siebie szefów regionalnych struktur, którzy w zdecydowanej większości są zorientowani na Schetynę. Jednak od poczucia do realnej władzy droga daleka.
Jest jeszcze jeden problem z którym muszą zmierzyć się najważniejsi politycy PO. Sprawą, co do której nie mogą zgodzić się dziś Tusk i jego otoczenie, ze Schetyną do spółki z Komorowskim i konserwatywnym skrzydłem platformy jest to, czego oczekuje od Platformy jej elektorat. Elektorat, który ma dać jej zwycięstwo w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Grupa (Schetyna, Komorowski, Gowin, Grupiński) na kontrze do premiera uważa, że powinni zdecydowanie ruszyć z reformami, bo inaczej bilans rządzenia będzie mało pokaźny. Z drugiej strony, PR-owiec Igor Ostachowicz, do którego Tusk ma zaufanie oraz współpracownicy z KPRM odradzają podejmowanie przed wyborami parlamentarnym, zbyt wielkiego reformatorskiego ryzyka.
Zakulisowe gry w PO toczą się na kilku polach, a finał będziemy oglądać już za niespełna cztery tygodnie na partyjnej konwencji.
2 września o godz. 1:25
Miło zauważyć ze nie tylko agitatorzy PO pracują w POLITYCE.
Dziękuję za dobry artykuł
2 września o godz. 7:26
Prawdziwym problemem platformy nie jest odpowiedź na pytanie „czy reformy” ale „jakie”. Wbrew uruchomionemu przez Kościół procesowi demontażu istniejącego układu państwa świecko-religijnego konserwatywne skrzydło PO usiłuje zawracać kijem Wisłę i pcha się na pozycje PiSu. Prawdziwym testem będzie nie dyskusja o reformach struktur partyjnych a „sprawa Palikota”. Jeśli kierunek reformom będzie nadawała ekipa Gowin, Raś, Mężydło to wolę, żeby ich raczej nie przeprowadzano. Żenująco brzmi przebąkiwanie o zaproszeniu do PO Kluzik-Rostkowskiej i Poncyliusza. Można i tak. Zebrać takich więcej, postawić na czele partii i zmienić nazwę z „Platforma” na „Wysypisko.”
2 września o godz. 13:09
Pani Aniu, nie lepiej wstrzymać się od spekulacji do po wakacjach? A może jako komentatorka wydarzeń politycznych umiejscowionych w Sejmie w ogóle powinna być Pani wstrzemięźliwa? Rozumni Polacy czekają na rozumne reformy. Pani się zajmuje plotkami, obraża („egocentryczny minister …”), hazardową bzdurę nazywa aferą… Ważniejsze jest obnażanie wewnątrzPiSowskich kretynizmów i rozłamów niż spekulowanie na temat ew. słabości PO, w której – jak by nie było – póki co jedyna nadzieja na jaką taką przyszłość. Podoba mi się komentarz @wb40, w nim również żart z „Wysypiskiem”.
2 września o godz. 17:42
Trzy lata bez reform bo Lech kaczyński przeszkadzał ,Lecha nie ma ale będą wybory więc reform też nie będzie . aby tak dalej Platformo …
Nie głosowałem nigdy na platformę ,jedynie w wyborach prezydenckich na Tuska i Komorowskiego aby nie wygrali Kaczyńscy.Teraz wiem napewno ,że nie zagłosuję na nikogo z PO.
Partia Oportunistów tak chyba należy tłumaczyć ten skrót .
3 września o godz. 15:41
Niestety jest tak, jak to opisują wb40, adamjer i quadro555. Aż chce się wyć na melodię znanej piosenki: „Do wysypiska jeden krok, jeden jedyny krok, nic więcej…”
3 września o godz. 16:53
@Bejotka – bez przesady! Ja nie jestem katastrofistą. W PO jednak tli się coś pozytywnego. PiS natomiast to kompletna beznadzieja. Wypieprzony „intelektualista” (Marek Migalski), nazywający profesora Legutko (z inicjatywy którego został wypieprzony) wybitnym filozofem, będzie mimo wszystko trzymał kciuki za prezesa (który uruchomił inicjatywę wybitnego Legutko) – no, chyba w ten kretyński obłęd wkroczy oficjalnie guru Rydzyk i op…..li vice-guru Kaczyńskiego. UCIEKAĆ OD TEGO TOWARZYSTWA I GŁOSOWAĆ NA PO (mimo wszystko !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!)
3 września o godz. 21:45
@ adamjer. Więc jednak wieczne „mniejsze zło”… Toż to też katastrofa, tyle że rozłożona na raty. A parafrazując Leca – Pani tak nie kocha pana / Jak styropian styropiana. I stąd to wszystko. Pozdrowienia.
4 września o godz. 9:44
@ Bejotka. „Najmniejsze zło” to jak szklanka częściowo pusta. W demokracji wybiera się coś, co przypada do gustu większości. Nazywanie tego „coś” najmniejszym złem jest uprawnione na równi z nazwaniem tego po prostu efektem demokratycznego wyboru. Jako człowiek żyjący na emigracji nie emocjonuję się polską polityką tak, jak by to zapewne było, gdybym tkwił w środku polskiego piekiełka. Jednak jako patriota i inteligent cieszę się, że w mojej Ojczyźnie przeważającą siłą polityczną wobec zaściankowego obozu dewotów i hurra-patriotów jest „bezideowa” PO. Wbrew twierdzeniom opozycji rząd Tuska radzi sobie nieźle z kryzysem, jaki powalił wiele gospodarek państw nie obciążonych tak kiepską przeszłością jak Polska. Nie popieram katastrofistycznego spoglądania w przyszłość. Jako z wyboru abnegat, ludziom biadolącym w czas pokoju i względnego dobrobytu nie współczuję. Chyba, że dotknęła ich autentyczna katastrofa (jak ostatnimi czasy) i na czas nie dostali od państwa wsparcia.
Pozdrawiam i życzę optymizmu.