W II turze wyborów samorządowych tylko 35,31 proc. z nas poszło zagłosować. Porównując do prawie 40 –proc. frekwencji sprzed czterech lat wynik nie jest imponujący. Najbardziej aktywni okazali się mieszkańcy Świętokrzyskiego (41,24 proc.), a najmniej zainteresowani Śląskiego (29,45 proc.). Wybraliśmy 2882 wójtów, burmistrzów i prezydentów. Ale nie ma tego złego, bo jak ktoś się nie sprawdzi, to przy niskiej frekwencji łatwiej będzie go odwołać w referendum. Referendum jest ważne, jeżeli do urn pójdzie co najmniej 3/5 głosujących spośród tych, którzy uczestniczyli w wyborach, w których wybierano odwoływanego wójta czy prezydenta miasta. Zostanie on pozbawiony stanowiska, gdy spośród ważnych głosów więcej będzie za odwołaniem niż przeciw.
Choć dzień po wyborach raczej wypadałoby gratulować zwycięzcom, ale ku przestrodze przypominam, że w poprzedniej kadencji aż 81 razy próbowano odwołać wójtów, burmistrzów, prezydentów lub całe rady. Udało się 13 razy – miedzy innymi prezydentów Częstochowy, Olsztyna, Zduńskiej Woli i Łodzi. Wyborcy w ważnym głosowaniu ocalili włodarza Sopotu Jacka Karnowskiego. W pozostałych przypadkach za mało mieszkańców poszło na referendum, by uznać je za ważne. Na starcie wszystkim debiutantom i weteranom, ale przede wszystkim sobie życzmy, by z pożytkiem dla lokalnych społeczności dotrwali do następnych wyborów.
Zdzisław Martyna (rocznik 1951), burmistrz 2-tysięcznego Korfantowa (woj. opolskie), rządzi od 1982 r. Od dziś jest dziekanem w korpusie wójtów, burmistrzów i prezydentów i dla nowicjuszy ma ceną radę – „Trzeba przychodzić jako pierwszy do urzędu i nie zamykać się w swoim gabinecie, ale wsłuchiwać się w to, co dzieje się w gminie”.
8 grudnia o godz. 15:37
pocieszajace dla gliwiczan, gdzie Frankiewicz wygral, bo PO sie nie przylozyla do wyborow!