W Sejmie trwają prace na pierwszą ustawą o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach. Zapytaliśmy głównodowodzącego pracami posła PO, ratownika górskiego Piotra Van der Coghena, co to oznacza dla narciarzy?
Piotr Van der Coghen: – Po raz pierwszy w historii polskiego prawodawstwa na poziomie ustawy próbujemy uporządkować sprawy związane z bezpieczeństwem w górach. Realnie ustawa wejdzie w życie na początku przyszłego sezonu narciarskiego. Ten jest już stracony.
Czy na stokach będzie bezpieczniej?
Ustawa ma anulować monopol GOPR i TOPR na ratowanie ludzi na stoku. Wprowadza pojęcie ratownika narciarskiego – człowiek, który ma udzielić pomocy narciarzom, nie musi znać wszystkich zasad alpinizmu. Dziś przynajmniej 70 proc. wyciągów w Polsce nie ma żadnej służby ratowniczej. Tylko duże ośrodki stać na zlecenie usługi ratownictwa TOPR czy GOPR. Teraz każdy wyciąg narciarski będzie musiał mieć ratownika, którym będzie mógł też być jego pracownik czy właściciel.
Czy sprawdził się wprowadzony w zeszłym sezonie nakaz jazdy w kaskach do 15 roku życia?
Podniosły się głosy, że trudno jest ocenić wiek dziecka. Nie wiadomo też, jak to kontrolować. Najprostsza wydaje się zasada, że tylko dorośli mogą decydować, czy chcą chronić swoje głowy, dlatego kaski nie będą obowiązywały od 18 roku życia. Właściciele wyciągów będą egzekwować wymóg noszenia kasków, a bramką kontrolną będzie wyciąg i okazanie dowodu osobistego, tak jak przy sprzedaży alkoholu czy papierosów.
A co z alkoholem na stoku?
Jestem przeciwnikiem prohibicji dla narciarzy. Wszędzie w Europie na stokach można pić alkohol. U nas także będzie można napić się grzanego wina, ale do momentu, gdy nie przejdzie się w stan nietrzeźwości, czyli do 0,5 promila. Policja będzie miała prawo badać alkomatem i karać grzywną, naganą lub usunięciem ze stoku. Dziś policja może zatrzymać kogoś, kto swoją jazdą na nartach stwarza niebezpieczeństwo, ale dopiero wtedy, gdy spowoduje wypadek. Ustawa rozszerzy jej kompetencje w tym zakresie. Policja i właściciel wyciągu będą mogli też zatrzymać karnet.
11 stycznia o godz. 0:20
Orwell po prostu, Wielki Brat – kompletnie im już odbija
Pozdrawiam
11 stycznia o godz. 12:08
Nie rozumiem,co ma Orwell do polepszenia bezpieczeństwa na stokach narciarskich.Parę lat temu,gdy jeszcze czynnie uprawiałam narciarstwo,wstydziłam się bardzo na czeskim stoku,za b.niebezpieczne dla pozostałych i chamskie wyczyny rodaka.Skończyło się to interwencją obsługi wyciągu.Odebrali karnet i stanowczo nakazali opuszczenie stoku.Jestem za prawem sygnalizowanym przez PVC.Pozdrawiam
11 stycznia o godz. 19:09
Bryka
A co ma interwencja obsługi wyciągu nierozważnego narciaża do dzialalności ustwodawczej sejmu? Niedlugo wydadzą ustwę dla kelnerow jak mają się pozbywac pijanych gości z knajpy. Na tym właśnie polega orwelloowski sytem, że banalami z codziennego życia zaczyna się zajmować panstwo. Czekam na ustawę o bezpieczeństwie uprawiania seksu i strażnika w nogach łóżka – oczywiście w kasku.
Pozdrawiam
11 stycznia o godz. 19:11
Przepraszam za byka, oczywiście „…do nierozważnego narciarza…” Bez ustwy ortograficznej z sankcją się nie obejdzie.
11 stycznia o godz. 19:23
Jeszcze raz przepraszam – „…wobec nierozważnego narciarza…”
12 stycznia o godz. 17:00
@Kartko,
zauważ,nawet jeżeli zabrzmi to ironicznie,że jesteśmy „państwem prawa”.PvC to zauważył.Bez tego „nierozważny narciarz” wykopany ze stoku,mógł by włóczyc po sądach właściciela wyciągu.Ratownicy plażowi pewnie są jakoś „umocowani”.Ratownikom narciarskim też trzeba to zapewnic.Z takich samych powodów jak w/w wymienione.Strażnik w nogach łóżka to pomysł rewelacyjny.Zwłaszcza w mojej sytuacji.A kask jest b.seksowny.Pozdrawiam