Platforma jest w kropce. Jak wytłumaczyć się z tego, że w kampanii wyborczej zawiśnie na billboardach. – Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie widzę powodu, aby PO nie zamówiła powierzchni pod swoje billboardy. Inni je zamawiają więc musi być równa walka. Zostaliśmy do tego niejako zmuszeni – mówi mi Paweł Olszewski, z zespołu szybkiego reagowania PO, a od najbliższego piątku już oficjalnie członek sztabu wyborczego. Premier wyrok TK skomentował tak: „Szkoda tych pieniędzy, które znowu wszyscy wyrzucą na billboardy i spoty. Ja tak uważam, nie zmienię tutaj zdania. Propaganda partyjna w tych najbardziej agresywnych formach, jakimi są wielkoformatowe płaszczyzny i spoty telewizyjne raczej zatruwa ludziom życie niż cokolwiek wyjaśnia. Dotyczy to wszystkich partii bez wyjątku”. No to jak szkoda, to PO powinna zaświecić przykładem. Nie zaświeci, bo choć premier namawia swoich speców od kampanii, aby zrezygnować z billboardów, to ci przekonać się nie dają. Straszą Tuska, że kampania i tak nie będzie łatwa, a odbieranie sobie wielkoformatowego przekazu może okazać się zabójcze. PO podobno już rezerwuje więc miejsca pod wielkie plakaty. I znów przez kilkanaście tygodni będziemy mogli jeździć po mieście kierując się na Tuska i skręcając za drugim Kaczyńskim na przykład w prawo.
25.07.2011
poniedziałek
Platforma na wielkim formacie
25 lipca 2011, poniedziałek,