Parlamentarna Grupa Kobiet ostatniego marca zmieniła swój regulamin i formalnie zamknęła drzwi do swojego grona panom parlamentarzystom. – To kosmetyczna językowa zmiana, ale o dużym znaczeniu, na która będziemy się mogły powołać, gdy znów zechcą do nas zapukać mężczyźni – mówi Izabela Leszczyna (PO), rzeczniczka gruby kobiet. Posłanki zmieniły paragraf drugi, zapisując, że grupa „zrzesza parlamentarzystki”. Wcześniej mowa była o „parlamentarzystach”. Panie przyznają, że zainspirował je do tego Adam Szejnfeld (PO), który dwa miesiące temu zgłosił swój akces do ich zespołu. Leszczyńska przypomina, że mają w swoim gronie Annę Grodzką, która była kiedyś mężczyzną: – Jeśli Adam Szejnfeld zmieni pleć to zapraszamy.
W sejmie zawiązała się też ostatnio dwunastoosobowa grupa profesorów, która przyjmuje dziś tylko tych z belwederskim tytułem. Nikt nie zarzuca jej pomysłodawcom dyskryminacji innych parlamentarzystów ze względu na wykształcenie. Żaden mniej utytułowany naukowo poseł, czy senator nie starał się też o przyjęcie do profesorskiego grona. Może załatwienie swoich spraw w swoim gronie rzeczywiście przynosi lepsze efekty.
5.04.2012
czwartek
Grupa Kobiet zmieniła regulamin
5 kwietnia 2012, czwartek,
5 kwietnia o godz. 19:13
Z tego wynika, że panie które miały walczyć z dyskryminacją same zaczęły dyskryminować… mężczyzn.
6 kwietnia o godz. 11:34
@Anna Dąbrowska
„Parlamentarna Grupa Kobiet ostatniego marca zmieniła swój regulamin i formalnie zamknęła drzwi do swojego grona panom parlamentarzystom (…) W sejmie zawiązała się też ostatnio dwunastoosobowa grupa profesorów, która przyjmuje dziś tylko tych z belwederskim tytułem. Nikt nie zarzuca jej pomysłodawcom dyskryminacji innych parlamentarzystów ze względu na wykształcenie.”
Nie ma tu żadnej analogii! Z tego prostego powodu, że nie ma czegoś takiego jak dyskryminacja ze wzgl. na wykształcenie a jest dyskryminacja ze wzgl. na płeć (art. 33 – zakaz takiej dyskryminacji jest wprost wpisany do konstytucji!).
Za to analogicznie dyskryminacyjny byłby zespół pn. Parlamentarna Grupa Białego Człowieka nie przyjmująca czarnoskórych parlamentarzystów (lub odwrotnie) – ponieważ istnieje dyskryminacja rasowa.
Natomiast wyjątkowo kuriozalnie wygląda ta decyzja o dyskryminacji płciowej na tle deklaracji zespołu zawierającej cele: „będziemy do zapewnienia kobietom i mężczyznom równych praw w politycznym, gospodarczym i społecznym życiu kraju oraz do tworzenia mechanizmów gwarantujących realizację tych praw”, a zwłaszcza „Uważamy bowiem, iż równe traktowanie kobiet i mężczyzn stanowi podstawę
demokracji”(!) ha, ha, ha.
Czyli dążymy do równości płci poprzez dyskryminację płciową. Sprzeczność bije tu po oczach.
Ogólnie: niezła żenada.
6 kwietnia o godz. 13:10
Czy posłowie są w sejmie, żeby załatwiać SWOJE sprawy?
W obu przypadkach mamy do czynienia z czystą dyskryminacją. Zespoły parlamentarne są po to, by zajmować się określonymi problemami społecznymi, a nie problemami swoich członków. Zamknięte kluby to mogą sobie organizować prywatnie po wyjściu z sejmu, w domu albo w kawiarni.
6 kwietnia o godz. 13:12
Kobieta w sejmie nie reprezentuje tylko kobiety, a profesor tylko profesorów.