Opublikowane dziś przez CBOS badania o stosunku Polaków do rządu, powinny zaniepokoić otoczenie premiera. W ostatnich dniach traci zwolenników, a do tego przybywa osób obojętnych wobec jego gabinetu. Badanie przeprowadzono zaraz po ogłoszeniu Narodowego Programu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, o którym dyskutuje się tylko w kontekście fotoradarów, co z pewnością miało wpływ na bieżącą ocenę rządu.
W porównaniu do ostatniego – grudniowego badania z 33 do 28 proc. spadał liczba sympatyzujących z gabinetem Tuska. Być może uda się jeszcze uratować sytuację i zamiast całą uwagę skupiać na znienawidzonych fotoradarach, politycy Platformy, idąc za radą fachowców od zarządzani informacją, udowodnią że nie zależy im na pieniądzach z mandatów, ale na tym, by na drogach ginęło mniej ludzi.
Jak wynika z sondażu CBOS, rysopis elektoratu Tusk pozostaje niezmienny. Rząd cieszy się największym poparciem wśród badanych z wyższym wykształceniem (46 proc.), których miesięczny dochód jest wyższy niż 1500 zł (52 proc.) oraz wśród mieszkańców największych miast (42 proc.). W grupach społeczno-zawodowych do jego zwolenników najczęściej zaliczają się specjaliści i kadra kierownicza (53 proc.) oraz właściciele firm (44 proc.).
Badanie CBOS pokazuje też, że rośnie liczba tych, którzy wierzą, że rząd daje sobie radę na polu gospodarczym. Przekonanie, że polityka rządu stwarza szansę poprawy sytuacji gospodarczej w kraju wyraża 25% pytanych (o 2 punkty mniej niż w grudniu). Tak samo jak miesiąc temu – 62% badanych ustosunkowuje się do tego sceptycznie. Prawie niezmienny pozostaje też poziom akceptacji dla samego premiera. Zadowolenie z tego, że na czele rządu stoi Donald Tusk wyraża 34% badanych. Ponad połowa (51%) jest z tego faktu niezadowolona. W porównaniu z grudniem, tylko jeden procent zadowolonych zmieniło zdanie i przepłynął do negatywnego elektoratu Tuska. Patrząc na rozkręcającą się wśród kierowców akcję antyradarową, następne badania popularności rządu z pewnością nie będą miłe ani dla premiera, ani dla jego politycznego zaplecza.
17 stycznia o godz. 20:04
TEN RZAD BARDZO ZLE ROBI DLA POLSKI I ZWYKLYCH OBYWATELI NASZEGO KRAJU
18 stycznia o godz. 2:11
A mnie przyszła do głowy zupełnie inna teza nt. fotoradarów, mandatów itp. Może chodzi po prostu o nieco kreatywnej księgowości, może te 1,5 mld zł dochodu miało zrównoważyć z jakiś wydatek, którego nie da się uniknąć, a przekroczyć progu ostrożnościowego nie wolno? A potem w ruch poszedł cały kontredans dla ludu, taniec z radarami, że to o bezpieczeństwo ma chodzić, o zmniejszenie liczby zabitych. To odrębny temat i na pewno nie fotoradary są tu pierwszym ratunkiem. A że może chodzić o domknięcie budżetu „na papierze” wskazuje i to, że w ubiegłym roku wpływy do budżetu z mandatów wyniosły nieco ponad 33 mln zł. Nie ma szans na to, by osiągnęły w tym roku nawet 100 mln zł i w MF o tym przecież wiedzą… Ale nie mam pretensji do min. Rostowskiego o ten księgowy figiel (jeśli tak jest). Niech robi, co trzeba, żeby nam się ta łódka nie wywróciła.
18 stycznia o godz. 10:56
Nie wiem, jakie będą badania za miesiąc, wybory są za ponad 2,5 roku. Do tego czasu kierowcy się przyzwyczają. W sprawie radarów rząd ma rację, nie ma tańszego sposobu zmniejszania liczby wypadków i ofiar. Rząd idzie pod prąd i dobrze na tym wyjdzie przed wyborami. Podobnie jak w przypadku podniesienia wieku emerytalnego. Za błędy rządu należy moim zdaniem uznać: forsowanie zbrojeń jako ‘wspierania gospodarki’, długi polskie zwane inwestycjami polskimi i forsowanie szybkiego wchodzenia do strefy euro (ale to ostatnie się nie uda, więc jest nieistotne).
18 stycznia o godz. 12:21
Proponuję Rządowi lepszy sposób na wykonanie zaplanowanego budżetu z mandatów, mianowicie wysokość mandatu wymierzać w procentowej kwocie dochodu n.p. za ubiegły rok. Policja przesyłała by mandat do U.Skarbowego z wnioskiem o n.p. 1, 2, 3 i td procent DOCHODU jako kara grzywny za wykroczenia, oczywiście bez żadnych punktów karnych.Jestem pewny, że i p. Kurski i p. Wojewódzki i wielu innych po roku podatkowym szybko by się nauczyli przestrzegać przepisy drogowe.
18 stycznia o godz. 18:23
Tutaj w Szwecji fotoradary sa sprawa nader normalna – przekraczasz dozwolona predkosc placisz mandat badz tez tracisz pozwolenie na prowadzenie pojazdu. Zadne antyradary nie pomoga.
18 stycznia o godz. 21:19
Pani Redaktor,
Radary mają służyć nie rządowi, a chronić ludzi przed kierowcami-idiotami.
W innych krajach wychowanie poprzez kieszeń było skuteczne. Część kierowców też nie była tam zadowolona.
Dla przyśpieszenia poprawy bezpieczeństwa, winny w sposób znaczący wzrosnąć kary dla kierowców, potencjalnych morderców.
19 stycznia o godz. 18:06
Mój wcześniejszy komentarz nie zyskał uznania kogoś tam. Więc powtarzam w mocno złagodzonej formie.
Fotoradary nie są dla rządu, a dla ochrony normalnych obywateli przed nieodpowiedzialnymi kierowcami. Koszty leczenia kalek wielkrotnie przekraczają wysokość potencjalnego wpływu z mandatów. Nie liczę bezpośrednich strat osoób, które zginęły.
Czekam, kiedy za „gentelmanów” dróg zabiorą się towarzystwa ubezpieczeniowe, współnie z policją.
W USA metoda działa.
20 stycznia o godz. 18:03
@gsj
podobnie w Szwecji—-fotoradary skutecznie ratuja zycie wielu kierowcom i zmnieszaja ilosc ciezkich wypadkow. Jaka tu polityka? Zdrowy rozsadek i stosowanie sie do przepisow ruchu drogowego. Thats all folks!