Dziś w Sejmie, na posiedzeniu komisji kultury fizycznej, Zbigniew Boniek opowiadał o planach działalności związku po Walnym Zjeździe Sprawozdawczo – Wyborczym. Na początku rozwiał nadzieje swojego dawnego kolegi z boiska Jana Tomaszewskiego (posła PiS) na to, że PZPN zmieni nazwę. – Zmieńcie wreszcie tę nazwę, by oderwać się od tej piosenki śpiewanej o was na stadionie, byście mogli stworzyć nowy rozdział dobrej historii związku – apelował Tomaszewski.
Nic z tego, bo Zbigniew Boniek nazwy zmienić nie zamierza: – Robiliśmy badania i nie ma nazwy bardziej rozpoznawalnej od PZPN. Ta piosenka wcale nie jest nam aż tak straszna, ale zrobię wszystko, aby podnosić akceptację społeczną dla PZPN.
Jestem laikiem w sprawach piłkarskich, ale chyba wreszcie, słuchając komisyjnej debaty, zrozumiałam, dlaczego mimo coraz lepszej infrastruktury i warunków trenerskich, naszej reprezentacji tak daleko do złotej jedenastki Górskiego. –Kiedyś mieliśmy dobre wyniki, bo dzieci były inaczej wychowywane. Nie mieliśmy takiej infrastruktury, ale na podwórku nauczyliśmy się siły, sprytu i piłkarskiego cwaniactwa. Dziś dzieci trzyma się pod kloszem, nie budują relacji zespołowych na podwórku i to my musimy ich „od A do Z” uczyć tego co na boisku ważne – mówił Boniek i trudno się z nim nie zgodzić. Zapowiedział, że za pół roku uruchomi centralną ligę juniorską.
To wywołało dyskusję o orlikach. Oczywiście posłowie PiS głośno przypomnieli, że to był ich pomysł, który Platforma ukradła. Dziś mamy 2 tys. 272 orlików, ale wciąż nie ma programu szkolenia na nich młodych piłkarzy. – Te boiska należą do rządu i samorządu, ale jakoś nikomu nie przyszło do głowy, aby poprosić nas o opracowanie standardów szkolenia na nich – mówił Boniek. Mimo braku wyraźnej prośby z ministerstwa sportu, plan standaryzacji szkolenia na orlikach w PZPN powstał i już od następnego roku szkolnego będzie wdrażany. Na dniach dostanie go minister Joanna Mucha. Są też pomysły na to, co po orlikach, czyli wyłowienie z nich talentów, z których wyrosną Orły ( tak nazywa się nowy program), które zaczną grać na pełnowymiarowych boiskach. Zbigniew Boniek entuzjastycznie twierdzi, że to najlepsza droga, to powtórzenia sukcesów Orłów Kazimierza Górskiego.
19 lutego o godz. 19:01
Co Boniek, to Boniek!
A co do dzisiejszego wychowywania dzieci, ma, niestety, rację!
20 lutego o godz. 9:35
a ja mysle, ze to by trzeba bylo raczej lepiej wychowywac trenerow,
dzialaczy, no i gwizdki 😉
( a o publice na stadionach nie wspomne…)
20 lutego o godz. 9:38
w polsce wprost sie roi(czy roji,holender…nie wiem) od talentow,
popatrzcie na lige niemiecka, angielska etc.
20 lutego o godz. 10:53
Biedny ten Boniek i cały PZPN. Nikt nie zechciał ich prosić o plan szkolenia. Co za skandal. Mimo to bohaterski prezes taki plan wyszykował. Brawo. Niestety, przysyłają im jakichś cherlaków na treningi, a trenerzy muszą ich szkolić. Przecież to oczywiste, że powinny przychodzić dziesięciolatki, które podbijają piłkę 1000 razy, biegają 100 metrów w 10 sekund i podnoszą bez problemów pięćdziesięciokilogramową sztangę. W Holandii, Hiszpanii, Niemczech, Włoszech dzieci nie są chowane pod kloszem, nic nie robią, tylko biegają po podwórkach z piłką od rana do nocy, a odżywiają się upolowaną zwierzyną i korzonkami. Ciekawe, co mają powiedzieć nauczyciele języków obcych, historii i matematyki, którzy też muszą dzieci „od A do Z uczyć, co jest ważne”.
20 lutego o godz. 22:52
he, he, he, Boniek, nadzieja na lepszą szmaciankę w III RP.
Warto przypomnieć jak kilka lat temu, Boniek z pomocą premiera Tuska, łamiąc prawo dobierali się konfitur w PZPN. Wtedy się nie udało.
I dlaczego przepisy pozwalają by obcokrajowiec, facet płacący podatki we Włoszech był szefem PZPN?
26 kwietnia o godz. 8:40
Trzeba przyznać, że póki co Boniek w roli prezesa PZPN sprawdza w miarę przyzwoicie. Mam nadzieję, że po pierwszej kadencji (jeśli dotrwa) nie będzie można złego słowa powiedzieć.