Na posiedzeniu sejmowej podkomisji, która zajmuje się bardzo ważnym projektem rządowej ustawy o zbiórkach publicznych, jej przewodniczący Waldemar Sługocki (PO) oświadczył: – Jutro jest piątek, dzień, w którym mamy głosowania. Jutro jest dzień taki, to wynika z praktyki sejmowej, że będziemy mieli problem z procedowaniem do późnych godzin popołudniowych, bo wszyscy posłowie będą chcieli być jak najwcześniej w domu.
Rację przyznał mu poseł Marek Suski (PiS). Wielu posłów miało już problem z procedowaniem w czwartek, bo po godzinie pracy w podkomisji z jej 12 członków w sali zostało tylko dwóch.
Posłowie pracują w Sejmie średnio 8 dni w miesiącu, posiedzenia trwają 3 dni i odbywają się co 2 tygodnie. Marszałek Sejmu Ewa Kopacz chce zwoływać posiedzenia co tydzień i zapowiada, że będzie przekonywać posłów do takich zmian w regulaminie. Niedawno media obiegła wiadomość, że Kancelaria Sejmu wyda kilkadziesiąt milionów złotych na dwa nowe budynki. W jednym, za ok. 50 mln zł, mają się mieścić sale komisji sejmowych. – Komisje mają kłopot z salami na posiedzenia – mówi Sławomir Neumann (PO). – Nie ma jak prowadzić dłuższych debat na komisjach, ponieważ już następna czeka w kolejności. A może to raczej posłowie mają kłopot ze znalezieniem czasu na pracę w komisjach? Kiedy prześledziliśmy kalendarz posiedzeń sejmowych komisji, okazało się, że w piątki zbierają się one sporadycznie. Nic więc dziwnego, że brakuje sal w środy i w czwartki, kiedy posłowie chcą odbyć jak najwięcej posiedzeń, by piątek mieć już wolny. Może zamiast wydawać grube miliony na nowe budynki, warto uświadomić posłom, że w piątki większość ludzi pracuje do „późnych godzin popołudniowych”?
19 listopada o godz. 13:07
Nie chce się człowiekowi wierzyć, że takie pasożyty zostały wybrane przez Polaków-naiwniaków, by ich reprezentowali.
Demokracja po polsku – czyli nic nie można zrobić, bo właśnie demokracja – zniszczy to państwo.
Już widzę jak glosują za tym, żeby zbierać się co tydzień. Oni niedługo zagłosują, żeby zbierać się raz na kwartał. Prymitywny wsiowy instynkt nimi kieruje.
19 listopada o godz. 16:10
Tak, poslowie na Sejm RP, to najwiekszy problem Polski i Polakow. Intelektualnie plytcy w wiekszosci maja klopoty z polszczyzna, nie mowiac juz o ‚jezykach’. Slabiutko wyksztalceni, glownie na jakichs tam kursach w podlych filiach podrzednych uczelni, nie maja pojecia co im sie pod nos podtyka. Wiekszosc to zwykle cwaniaczki, hochsztaplerzy, Kato-talibowie. Wszyscy z malymi wyjatkami cierpia na manie wielkosci. Darmozjady, idioci, chamy – wszystkie te typy osobowe reprezentowane sa w naszym Sejmie.
Ja sie pytam, jak to ZOO tam sie dostalo? I sam bije sie w piersi, bo glosowalem na ostatnich wyborach. Co zrobic, zeby przegnac to stado pasozytow precz? I na kogo tych burakow zamienic? Oto jest pytanie!
19 listopada o godz. 16:28
Poniedziałek, jak sądzę też jest wolny od posiedzeń. Wszyscy krytykują Tuska, ale i on miewał rację, chociażby ( dosyć dawno temu, gdy mógł sobie pozwolić na szczerość ) określając siebie, a więc i innych posłów i senatorów ( ci to dopiero mają klawe życie ), jako klasę próżniaczą.
20 listopada o godz. 2:35
8 dni w miesiącu za 9 892 zł 30 gr. brutto.
To wysokość bez dodatków: 20% uposażenia (posłowie pełniący funkcję przewodniczących komisji sejmowych), 15% uposażenia (zastępcy przewodniczących komisji) oraz 10% uposażenia dla posłów pełniących funkcję przewodniczących stałych podkomisji; łączna wysokość dodatków nie może jednak przekroczyć 35% uposażenia poselskiego.
Wypłacane z pieniędzy podatników.
Coś z tą demokracją chyba poszło nie tak.Nie tylko u nas. Podobne proporce średniej krajowej i średniej parlamentarnej są w Wielkiej Brytanii.
Łza się w oku kręci na wspomnienie ogromnej roboty, poziomu dyskusji w Sejmie z lat po 1989-91 roku kiedy to „sejm kontraktowy” transformował Polskę za dietę w wysokości połowy średniej krajowej.
Tyle dostawali za pracę dla naszego kraju Geremek, Kuroń i wielu im podobnych.
Drobna różnica między patriotyzmem a pasożytnictwem
20 listopada o godz. 10:17
Za takie pieniądze? 8 dni w miesiącu! za 9 892 zł 30 gr. brutto. Buble prawne nam zatwierdzają, szacunku dla ludzi nie mają, głupoty w TV wygadują,… skandal!
20 listopada o godz. 11:15
Na tym przykładzie widać wyraźnie, że bycie posłem powinno być pracą społeczną. Teraz jest finansową przystanią dla (w większości) nierobów i cwaniaków lubiących łatwe życie za cudze pieniądze.
– Może zamiast wydawać grube miliony na nowe budynki, warto uświadomić posłom, że w piątki większość ludzi pracuje do „późnych godzin popołudniowych”? – bardzo ładne zdanie.
Ja bym złośliwie dodała, że trzeba im uświadomić, że większość ludzi w ogóle pracuje (poza tymi, którzy również z winy polityków pracy nie mają.
20 listopada o godz. 13:28
Za takie pieniądze mogę pracować w piątek do późnych godzin oraz w sobotę do 15-tej.
20 listopada o godz. 14:57
Gdybym tak pracował jak posłowie – wyleciałbym z roboty. Podobno są zawodowcami !?
Moim zdaniem efektywność tzw. posłów jest tak niska, że obecne zadania spokojnie zrealizowałaby ekipa 100-200 osobowa. A może wystarczyłoby 6-ciu posłów (tyle ile klubów w Sejmie), każdy w ręku z talią mandatów wg wyników wyborów (lub sondaży) i wystarczy? Lista posłów byłaby ograniczona do nazwisk: Tusk, Kaczyński, Palikot, Miller, Piechociński, Mularczyk – możne nazwijmy to gremium Radą Państwa – OK? Przecież posłowie glosują wedle dyscypliny.
Skoro w gospodarce redukują etaty, to może zredukujemy liczbę posłów
20 listopada o godz. 17:27
Nieładnie.
Poseł przecież ma sporo,a nawet wiecej,spraw na głowie.
Czy odnowienie mandatu zalezy od aktywnosci sejmowej ?
Czy w jego okręgu koło przyjaciół złaknionych troski interesownej nie jest ważniejsze ?
Czy boss regionalny, bez należnych przychodów ,znów na liscie, na miejscu odpowiednim umieści ?
Boli mnie brak pochylenia się pani Ani nad złożoną i trudną rolą posła.
20 listopada o godz. 19:44
@clara
Poslowie brytyjscy faktycznie zarabiaja niezle. Ale prawo stanowia takie, ktore dziala i ktorego nie trzeba zmieniac zaraz po jego ogloe=szeniu. Jakosc pracy polskich i brytyjskich deputowanych to dwie rozne galaktyki
20 listopada o godz. 23:24
Nie jest rzeczą nową, że Polak jak tylko ma możliwość, to udaje, że pracuje. Nie ma się co oszukiwać, w tym kraju etyka pracy jest pojęciem abstrakcyjnym. Udawanie, że się pracuje dotyczy w dużym stopniu parlamentarzystów, urzędników i wszystkich tych obecnych w sferze budżetowej, którzy nie mają nad sobą kontroli albo ich kontrola jest iluzoryczna. Nie ma jednak przede wszystkim żadnej kontroli społecznej w tym zakresie w postaci mediów.