Opozycja pisze scenariusze przejęcia władzy po aferze taśmowej

Niech prezydent publicznie stwierdzi, że premier musi odejść, niech premier poprosi sejm o wotum zaufania, niech sejm skróci swoją kadencję – to pomysły opozycji na aferę taśmową. Ale po przeliczeniu sejmowych szabel widać, że żadna partia nie jest na tyle silna, żeby te projekty przeforsować.

Po ujawnieniu nagrań opozycja jest zgodna tylko co do jednego: rząd powinien oddać władzę. Ale brakuje jednomyślności co do tego, jak to zrobić. Rozmowy trwają, ale trudno będzie zebrać 231 głosów potrzebnych do uchwalenia wotum nieufności dla rządu Tuska. Jeszcze trudniej znaleźć 307 chętnych posłów, którzy chcieliby skrócenia kadencji parlamentu.

PiS: Wotum zaufania do rządu

Jarosław Kaczyński wysłał list do Bronisława Komorowskiego z jasnym oczekiwaniem – żeby prezydent „publicznie stwierdził, że rząd musi odejść”. Jak mówi Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta, już wkrótce PiS może się spodziewać odpowiedzi. Według Jarosława Kaczyńskiego prezydent musi wybrać, czy jest częścią „sitwy”, a jeśli nie jest, to powinien się domagać, by ta „sitwa” odeszła.

PiS najgłośniej woła też o przeprowadzenie w sejmie operacji pt. wotum nieufności dla rządu. Do złożenia wniosku potrzebuje 46 poselskich podpisów i zgody klubów co do jednego kandydata, który miałby zastąpić Tuska. Wniosek mógłby być poddany pod głosowanie najwcześniej tydzień po wpłynięciu do laski marszałkowskiej. Arytmetyka sejmowa nie daje temu projektowi wielkich szans (koalicja PO–PSL ma dziś 235). Trzeba by przekonać do niego Twój Ruch, SLD i jeszcze kilku posłów niezrzeszonych, bo głosy PiS, Solidarnej Polski i trzech posłów spod sztandarów Jarosława Gowina to za mało.

Z tym ostatnim na początku tygodnia spotkał się sam prezes PiS. Ma nadzieję, że Gowin będzie jego pomostem do konserwatywnego skrzydła PO, które zagłosowało za pozostawieniem immunitetu Mariuszowi Kamińskiemu. Nadzieję, że i teraz konserwatyści z Platformy staną w jednym szeregu z PiS, wydają się dziś trudne do spełnienia.

Twój Ruch: Skrócić kadencję Sejmu

Nowego otwarcia na scenie politycznej chce z kolei Janusz Palikot. Twój Ruch proponuje skrócić kadencję Sejmu i złożył we wtorek stosowny projekt uchwały w tej sprawie. Palikot, którego dziś sondaże wypychają poza parlament, mówi, że nie wyobraża sobie, by PiS i inne partie nie przyjęły jego wniosku. Nie jest to jednak żaden akt odwagi, ale raczej święte i słuszne przekonanie, że niewielu poprze jego wniosek. Palikot liczy, że w oczach opinii publicznej zyska jako ten jedyny, który nie jest przyspawany do sejmowego stołka. Do skrócenia kadencji Sejmu potrzeba głosów co najmniej 2/3 ustawowej liczby posłów (307 głosów).

SLD: Niech premier sam poprosi o wotum zaufania

Twarzą SLD w sprawie afery taśmowej jest Krzysztof Gawkowski. To on staje przed dziennikarzami, by ganić rząd i snuć rozważania na temat różnych politycznych scenariuszy. Leszkowi Millerowi, który myśli przecież o koalicji z PO, zawiązanej szczęśliwie po następnych wyborach, nie wypada dziś publicznie Tuska krytykować.

Sojusz w sprawie afery taśmowej działa na miękko. Uzależnia swoje stanowisko od tego, czy premier spełni oczekiwanie SLD i zwróci się do Sejmu o wyrażenie wotum zaufania jego rządowi. W tym scenariuszu Sejm daje wotum zaufania rządowi większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Praktycznie na sali sejmowej musi być co najmniej 230 posłów i większość z nich musi zagłosować za wotum, żeby rząd ocalał.

SLD chce też, by w przyszłym tygodniu, na najbliższym posiedzeniu Sejmu, premier przedstawił informację w sprawie ujawnionych rozmów polityków i urzędników państwowych. Jeśli wniosek SLD przejdzie, przed nami być może kolejne utajnione posiedzenie Sejmu.

PSL: Konieczna przestrzeń dla dialogu

Janusz Piechociński, wicepremier i szef PSL, chce się spotkać z prezydentem. Mówił w środę rano dziennikarzom, że rozmawiał z premierem o możliwości przedterminowych wyborów. – Każdy z wariantów traktuję z powagą – dodał.

W sejmowych głosowaniach Tusk na lojalność ludowców może jednak liczyć. Piechociński przekonuje bowiem, że potrzebna jest „przewidywalność działań rządu i stworzenie w płaszczyźnie dialogu parlamentarnego przestrzeni, w której będzie można odpowiedzieć na kluczowe pytania: kto, jaki ośrodek i gdzie uruchomił na tę skalę niespotykaną ingerencję”.

Jak zwykle przy okazji takich politycznych zawirowań partia spod zielonego sztandaru kreuje się na jedyną, której zależy na dialogu i spokoju. Z pewnością prezes Piechociński sprawę z taśmami będzie chciał wykorzystać do wzmocnienia swojej nadwątlonej pozycji w partii i w koalicyjnym układzie.