W prawicowych kręgach – w nawiązaniu do sejmowych wystąpień posłów PiS – krąży dowcip, przytaczany przez jednego z prawicowych dziennikarzy w mediach społecznościowych: „Wraca mąż do domu i puszcza żonie taśmę. Widać na niej, jak zdradza go z kochankiem, oczernia, wyśmiewa, opowiada, jak go okrada. Na to żona przeprasza męża i mówi, że nie wiedziała, że on to nagrywa i że ją zmuszono. Na to wszystko mąż: – Nieważne, kochanie, że mnie zdradziłaś, że doradzałaś kochankowi, jak ma naciągnąć moją firmę, że buntowałaś dzieci przeciw mnie. To ci wybaczam. Nieważne, że mówiłaś mu, że nasze małżeństwo to ch…, dupa i kamieni kupa. Ale dlaczego na kolację z nim jadłaś ośmiorniczki, a mnie robisz tylko schabowego?”.
Ta opowiastka dobrze oddaje irytację tych, którzy Tuska nie poważają i przestają wierzyć, że PiS jest zdolne wyrazić to dobitnie w ich imieniu. Prawicowych publicystów i niektórych posłów PiS nie zadowalają już pseudooratorskie popisy z sejmowej mównicy, których byliśmy świadkami w ostatnią środę. Ich zdaniem, i trudno się z tym razem nie zgodzić, restauracyjne nagrania dają więcej powodów do punktowania ekipy Tuska niż tylko wypominki na temat ekskluzywnych pozycji z menu, którymi politycy się raczyli.
Tymczasem posłowie PiS pytali przede wszystkim właśnie o kulinarne detale. Oto kilka cytatów. Andrzej Jaworski: „Myślę, że niejeden z obywateli również chciałby spróbować pierogów z farszem z królika, golonki glazurowanej, pierożków cielęcych, foie gras czy tatara z tuńczyka”. Barbara Bartuś: „Czy takie rozmowy przy ośmiorniczkach i drogim winie można nazwać rozmowami prywatnymi”. Zdaniem Marzeny Machałek z kolei Polaków szokuje to, o czym politycy Platformy rozmawiali „w knajpie, przy wódeczce, kawiorze i zupie z ośmiornic”, a Krzysztof Szczerski, mówiąc o „zaspokajaniu fanaberii premiera”, miał na myśli kubańskie cygara, za którymi mieli biegać pracownicy ambasady.
Środowe głosowanie potwierdziło, że Tusk w dalszym ciągu ma za sobą większość. Ale tego można się było spodziewać. Zagranie premiera obnażyło przede wszystkim słabość PiS i samego Jarosława Kaczyńskiego. I nie przyjmuję tłumaczenia, że decyzja o wotum zaufania ich zaskoczyła, że nie mieli czasu, żeby się przygotować.
Po pierwsze, Jarosław Kaczyński wraz ze swoim najbliższym otoczeniem to nie jacyś polityczni debiutanci i powinni przewidzieć, co zrobi Tusk. Po drugie, mieli czas, bo o tym, że Sejm wysłucha w środę informacji premiera na temat afery taśmowej, było wiadomo już w poniedziałek. Tusk ostatecznie wystąpił o wotum zaufania, ale właśnie w kontekście afery taśmowej. Był czas na przygotowanie merytorycznych pytań i wystąpień, wykraczających poza ekstrawaganckie gusta kulinarne bohaterów afery taśmowej. Wśród posłów PiS krążył esemes takiej treści: „Ograli nas jak dzieci”. I trudno się z tym nie zgodzić.
27 czerwca o godz. 15:57
Towarzyszka Dąbrowska głupiutka. Lubi rozpasaną władzę. I podnieca się nieistotnym wotum zaufania.
27 czerwca o godz. 16:00
Zgadzam się, że są ważniejsze kwestie niż ośmiorniczki, foie gras i drogie wina. Ja będąc opozycją ciągnąłbym do bólu np. kwestię niezależności i apolityczności NBP, ukrytych dopłat dla lokalnych lotnisk, cen paliw przed wyborami, wydatków ze służbowych kart kredytowych (nie wnikając czy na ośmiorniczkę czy na schabowego). Myślę że PiS też wie, że to są sprawy ważniejsze.
Ale wyborcom bardziej do wyobraźni trafiają te ekstrawaganckie frykasy niż zbyt daleko idąca współpraca prezesa Belki z rządem. One pokazują oderwanie wysokich urzędników od „codziennego życia zwykłego człowieka”. „Zwykły człowiek”, jak wiemy, je po robocie pomidorową i mielonego z ziemniakami i mizerią.
Tak więc PiS z jednej strony idzie na łatwiznę, a z drugiej wie co ludzi bardziej oburzy. Co więcej uważam (ja wyborca PO, który i tak na nich zagłosuje), że to naprawdę pokazuje ich oderwanie i brak poczucia obciachu – płacić służbową kartą kredytową za ośmiorniczki i foie gras w vip roomie restauracji medialnego kucharza.
Bardzo podobało mi się dzisiejsze stwierdzenie J. Żakowskiego na tokfm, że demokracja powinna być purytańska. Trafił w sedno.
Generalnie chyba nastały czasy pomidorówki i mielonego w domu albo ministerialnym bufecie. Tak bezpieczniej.
27 czerwca o godz. 17:39
lider4 – nie oceniaj autorki tylko to co pisze.
27 czerwca o godz. 18:59
„3D” – dobrze, drogo, darmowo.
Cyniczne powiedzenie rzecznika stanu wojennego, Jerzego Urbana, że „rząd się sam wyżywi”, w czasach władzy Donalda Tuska, nabiera nowego znaczenia. Afera taśmowa, wśród wielu patologii państwa PO-PSL, ujawniła metodę odżywiania się elity władzy. Dietę ową można określić mianem „3D” – dobrze, drogo, darmowo. Przekąska za 69 zł, danie główne za niemal 100 złotych, a to wszystko popijane winem za 820 zł? Za taki obiad zapłacili wszyscy Polacy. Mimo że go nawet nie powąchali. A to dlatego, że takie frykasy zamawiają sobie na nasz koszt ministrowie rządu Donalda Tuska. Tylko jeden obiad Radosława Sikorskiego i Jacka Rostowskiego kosztował nas 1352 zł! Ach, zaszaleję – stwierdził Sikorski i zamówił zupę z dyni i krwistą polędwice wołową. – Z dziesięć lat królika nie jadłem – cieszył się Rostowski, gdy wybrał comber z tego mięsa. Na stół wjechało też foie gras, czyli wątróbki ze specjalnie hodowanych gęsi, a do tego oczywiście wino. Ale nie byle jakie. Butelka trunku dla ministrów kosztuje w knajpie… 820 zł! Na koszt społeczeństwa pieścili kubki smakowe również Elżbieta Bieńkowska i Paweł Wojtunik. Wicepremier i szef CBA raczyli się m.in. opiekanym filetem z halibuta. Płaciło Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju, a rachunek wyniósł… 822 zł. Trochę droższy ten halibut od dorsza za 8.50 zł. Gdzie jest Julia Pitera?!
27 czerwca o godz. 19:00
Po pierwsze należy porównać przywoływanie ostatnio „wielkiej afery”, czyli rozmowy Beger z Lipińskim, która była prowokacją TVN-u, z obecnie publikowanymi rozmowami polityków. Zasadniczą różnicą jest fakt, że w tej pierwszej, rozmówcy nie piastowali zadnych stanowisk państwowych i nie mieli bezpośredniego wpływu na decyzje rzadu. R. Beger wiedząc, że ta rozmowa jest nagrywana prowokowała swojego rozmówcę wg określonego z góry scenariusza, o czym świadczyli niezbicie zgromadzeni w Sejmie w środku nocy posłowie, przygotowani do występów telewizyjnych, o czym świadczyły ich galowe stroje i make ap, jak do gali po ordery, czekający tylko na sygnał wejscia na antenę, żeby wyrazić swoje „święte oburzenie”. Tutaj bardzo istotne byłoby się dowiedzieć, ile TVN zainvestował w ten cyrk i ile zarobili na tym dziennikarze, a ile sama Beger. W obecnych podsłuchach pokazani są funkcjonariusze pańswowi, podejmujący decyzje z ramienia rządu lub wpływajacy bezpośrednio na te decyzje. Poziom intelektualny tych ludzi zaskakuje mnie najmniej, bo to było widoczne od dawna, natomiast poczucie bezkarności i siły ich władzy przeszło moje najśmielsze przewidywania. Pycha i cynizm w traktowaniu Państwa są porażająca. Jest jednak coś, co poraża najmocniej, a mianowicie przekonywanie, że przecież nic się nie stało. wmawianie ludziom, ŻE TO NORMALNE. Juz samo stwierdzenie, że normalnością jest takie traktowanie Państwa eliminuje zarówno tych ludzi, jak i „specjalistów” usprawiedliwiających zachowanie tej władzy, To budzi grozę. Na marginesie tej sprawy, SLD przywołuje jak zwykle samobójstwo Blidy (Kalisz sugerowałł, że miało być tylko markowane, ale poszło za daleko), ale już nie wspomina o samobójstwach Leppera, Petelickiego, Musia i wielu innych, których żadną ekwilibrystyką pojęciową nie da się przypisać PIS-owi, a nie byli to ludzie, którym stawiano zarzuty kryminalne. Oni tylko dysponowali wiedzą niewygodna dla obecnej władzy
27 czerwca o godz. 20:46
Płytko, bo płytko, ale jestem dumny ze swojej murzyńskości i z tego, że minister policji to dygnitarz chcący okraść obywatela. Pani Dąbrowska na pewno niewątpliwie również jest dumna, bo by zaprotestowała, a jakże…
27 czerwca o godz. 23:41
Czasem mam wrażenie, że w Polsce wszystkie fora internetowe powinny być pokasowane. Wynalazek Jacka Kurskiego – „internetowe Brygady Tygrysa” tj. partyjne wrósł w polski Net tak, że kiedy czytam głosy na forach to 90 proc.z nich to politrucy z komentarzami na poziomie „Notatnika Agitatora” w wydaniu z 1945 dla edukatorów partyjnych z wykształceniem podstawowym. To nie są żadne hejty, to partyjna nowomowa. Tak, że drodzy towarzysze i towarówki (kto jest w odpowiednim wieku, wie o czym piszę) dajcie sobie na luz. Centrala zauważyła wasze wysiłki i na pewno doceni.
Teraz o meritum. Afera kulinarna nie spowoduje powrotu do schabowego. Po pierwsze: wróble ćwierkają o powrocie w wielkim stylu restauracji sejmowej, gdzie na pewno sprawdzenie antypluskowowe będzie wykonywane rygorystycznie. Po drugie: knajpy na mieście polityków nie zobaczą. Ale grill-parties znane z lat 90 i spotkania „na daczy” (gdziekolwiek by to było) wrócą w całej pełni. Popyt na gadżety do wykrywania podsłuchu i profesjonalne zabezpieczenia mieszkań i dacz ponoć już wzrósł… nie tylko w środowiskach politycznych. Aha – nikt już nie używa telefonu i e-maila do załatwiania naprawdę ważnych spraw.
28 czerwca o godz. 9:16
Te ośmiorniczki to nic – najgorsze te dziennikarskie miernoty które bronią tej sprzedajnej hołoty z Peło…! Dno
28 czerwca o godz. 13:23
Autorka tekstu nie rozumie dwóch prostych rzeczy: pierwszej, że PO-PSL mają sejmową większość i w każdej chwili mogą przegłosować nawet to, że ziemia (ich zdaniem) jest płaska; drugiej, że żadne merytoryczne uwagi, zarzuty, żadna odkrywana prawda na Tusku i jego kolegach nie robią żadnego wrażenia. PiS tu nie ma żadnej roli do odegrania.
To w najbliższych wyborach ta część społeczeństwa, która głosowała na PO, musi się odnieść do takiego sposobu sprawowania władzy. Jeśli uzna, że wszystko jest w porządku, to opozycja przestanie być potrzebna, a Polska przestanie być demokratycznym państwem.
29 czerwca o godz. 9:24
psy szczekają, a karawana jedzie dalej. Możecie sobie bezrobotne biedaki pisowe tylko poujadać.
29 czerwca o godz. 11:53
waldi, ale pojechałeś po bandzie! Jeżeli PiS przegra wybory, to państwo nie będzie demokratyczne. No, no – nieźle Ci odbiło!
29 czerwca o godz. 16:42
PIS musi się dopasować do mentalnoiści i intelektu swoich wyborców, z czym jego przedstawiciele najwyrażniej nie mają większych kłopotów.
30 czerwca o godz. 15:56
Barbara Bartuś: „Czy takie rozmowy przy ośmiorniczkach i drogim winie można nazwać rozmowami prywatnymi”. To wlasnie logika opozycji. Nawet cytowanie tego przykladu w art. jest dziwne i smieszne.