Awans posłów do rządu Ewy Kopacz oznacza zmiany w ważnych sejmowych fotelach. Klub PO zdecydował we wtorek, że posłowie Robert Tyszkiewicz i Robert Kropiwnicki zastąpią Grzegorza Schetynę (nowego szefa MSZ) i Andrzeja Halickiego (nowego minister administracji i cyfryzacji), do tej pory dwóch dotychczasowych przewodniczących sejmowych komisji: spraw zagranicznych i odpowiedzialności konstytucyjnej.
Kandydaci na nowych przewodniczących – ten wybór musi zostać potwierdzony jeszcze głosowaniem – są dobrze zorientowani w pracy komisji, bo jako dotychczasowi wiceprzewodniczący współorganizowali ich pracę. I choć Robert Tyszkiewicz (wiceprzewodniczący od 2007 r.), jako szef kampanii samorządowej PO, nie ma teraz głowy do spraw zagranicznych, to cieszy go awans na szefa tej prestiżowej komisji. W końcu dwaj poprzedni przewodniczący – Halicki i Schetyna – są dziś w rządzie. Może i na niego przyjdzie pora.
Największym zaskoczeniem w tych sejmowych nominacjach (po tym, jak już opadły emocje związane z Sikorskim marszałkiem) jest awans Elżbiety Radziszewskiej na wicemarszałka. Wiadomo było, że Cezarego Grabarczyka (nowego ministra sprawiedliwości) zastąpi kobieta, ale do wczoraj mówiło się raczej o Krystynie Skowrońskiej (zaprzyjaźnionej z Kopacz szefowej komisji finansów publicznych), Urszuli Augustyn oraz Izabeli Mrzygłockiej.
A jednak stanęło na rekomendacji dla Elżbiety Radziszewskiej – byłej pełnomocniczce rządu ds. równego traktowania. Pamiętamy, jak ostro krytykowały ją środowiska feministyczne, które żądały od premiera jej dymisji. To Radziszewska zabiegała też o to, by Matkę Boską Trybunalską uczynić patronką parlamentarzystów polskich. Na pewno nie można odmówić jej parlamentarnego doświadczenia i wiedzy na temat organizacji pracy Sejmu, bo jest posłanką nieprzerwanie od osiemnastu lat.
Nieoficjalnie politycy PO przyznają, że to Ewa Kopacz jednoosobowo zdecydowała o dalszej sejmowej karierze Radziszewskiej. W tym przypadku nie chodziło o bliskość relacji między paniami, bo po takich nie ma śladu. W klubie Platformy interpretuje się awans Radziszewskiej jako ukłon w stronę konserwatywnej frakcji. Przecież po odwołaniu Marka Biernackiego z ministerstwa sprawiedliwości w rządzie nie ma ona żadnej reprezentacji. Alternatywnym kosztem tego docenienia konserwatystów będą jednak ideologiczne wojenki miedzy wicemarszałkiniami – Wandą Nowicką i Elżbietą Radziszewską, które będzie musiał tonować Radosław Sikorski.
24 września o godz. 12:34
Czyli nic się nie zmieniło – PO dalej liże bitą śmietankę w sprayu z owłosionych części ciała biskupów.
24 września o godz. 14:07
rem – skąd siębierzecie idioci ?