W sejmowych stenogramach spisane są słowa, które padają w sali obrad, ale nie z mównicy. Zatrudnione przy Wiejskiej stenografistki są w stanie szybko przyporządkować padającą z ław poleskich wypowiedź jej autorowi. Choć zdarza się, że pozostają anonimowe. Podczas czwartkowych debat – nad zadaniami szefa MSZ Grzegorza Schetyny oraz odwołaniem marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego – dało się usłyszeć wiele dziwnych głosów z sali.
Języka nie potrafił powstrzymać m.in. szef klubu PO Rafał Grupiński. Krzysztof Szczerski, przedstawiciel PiS, przemawiając podczas debaty nad expose szefa MSZ usłyszał od Grupińskiego: „Przestańcie swoje kompleksy pokazywać”. Miał do niego również drobną prośbę:„Nie mów już głupstw”.
Debata nad kierunkami polityki zagranicznej sprowokowała do wielu docinek. Tadeusz Iwiński na mównicy: „Kiedy słuchałem tego wystąpienia, odnosiłem wrażenie, że jego motyw jest taki: Wodzu, prowadź na Moskwę. Tylko kto miałby być tym wodzem?”.
Na to z sali Stefan Niesiołowski:„Macierewicz!”. A kiedy on sam zadeklarował do mikrofonu, że będzie głosował za przyjęciem informacji szefa MSZ, z sali odezwał się poseł Ryszard Terlecki (PiS): „Ale pan nas zaskoczył”.
Głos wodzireja
Jednym z najbardziej zaangażowanych słuchaczy jest poseł PO Jerzy Fedorowicz, znany aktor i dyrektor teatru w Nowej Hucie. W czwartek w sejmie odgrywał rolę wodzireja. Kiedy szef klubu PSL Jan Bury zapewnił na koniec swojego wystąpienia, że będzie bronił Sikorskiego, sejmowe stenogramy odnotowały: „Poseł Fedorowicz: Brawo!”. Kiedy Krzysztof Szczerski (PiS) napomknął w swoim wystąpieniu o zmianie władzy po kolejnych wyborach, na to poseł Fedorowicz rzucił:„Nie daj Bóg”. A gdy wspomniany wyżej poseł PiS zwracał się uprzejmie do Grzegorza Schetyny: „Niech pan będzie mądrzejszy”, usłyszał taki komentarz Fedorowicza: „Przepraszam, panie pośle, o mądrościach nie rozmawiamy”.
Poseł Platformy chętne występuje też w roli porządkowego. Kiedy na przykład wczoraj jakiś „głos z sali” dekoncentrował przemawiającego właśnie szefa klubu PO Rafała Grupińskiego, poseł Fedorowicz dyscyplinował: „Nie przeszkadzamy”.
Głos zatroskanego
Z sali słychać też często głosy zatroskania. Wczoraj, kiedy Andrzej Smirnow – były poseł PO, dziś współpracujący z PiS – próbował wytłumaczyć, dlaczego się zgodził, by po ewentualnym odwołaniu Sikorskiego zastąpić go w marszałkowskim fotelu, Henryk Siedlaczek (PO) miał skomentować: „Co oni z ciebie zrobili. Co się z tobą stało?”.
Rozdyskutowanych posłów, którzy tak chętnie komentowali wystąpienia innych parlamentarzystów, upominał wicemarszałek Eugeniusz Grzeszczak: „Panowie posłowie, nie utrudniajcie prowadzenia obrad”. Na to głos z sali: „Przepraszamy”. Ktoś inny radził: „Wody się napijcie”.
Głos połączonego
Z sali słychać też głosy sympatii, nawet na linii rząd – opozycja, które najczęściej wywołują odnotowywaną w stenogramach wesołość na sali. Wczoraj Grzegorz Schetyna zauważył: „Pan poseł Iwiński nigdy nie utrudnia”. Na co z sali wywołany poseł SLD: „I to mnie z panem łączy”.
Głos zrezygnowanego
Smirnow, chcąc przekonać posłów, że będzie lepszym marszałkiem niż Sikorski, mówił: „Zróbmy wszystko, żeby ten Sejm wreszcie zaczął się liczyć. Jest to najważniejszy organ w państwie”. Nie daje temu wiary jakiś głos z sali: „I tak już nie awansuje”.
Na koniec debaty o odwołanie marszałka Sikorskiego głos miał prawo zabrać przedstawiciel wnioskodawców, którego zapowiedziała prowadząca obrady wicemarszałek. Ale chwilowo Szczerskiego nie było w sali obrad. Co jakiś głos z sali spuentował: „Sprawa się rypła”.
Często te pokrzykiwania, żarty i docinki zdradzają prawdziwe intencje posłów, których nie ośmielą się wypowiedzieć do mikrofonu. I dlatego czasem warto się w nie wczytywać.
9 listopada o godz. 18:39
Nie ma się czemu dziwić; to są infantylne durnie.
10 listopada o godz. 8:22
Publiczny audyt finansow panstwa jest potrzebny.
Juz tu widac brak doswiadczenia i kwalifikacji u lekarza pediatry. Ktora, jezeli nie przeporwadzi audytu zostanie prograzona 7 latami swinstw, klamstw i manipulacji rezimu dyktatora Donka.
Nawet z dystansu widac sprawy ktore przerazaja. Np dyktator Donkek ukryl czesc dlugu publicznego w funduszu drogowym. Systemaqtycznie przekraczal deklarowane deficyty budzetu i tzw progi oszczednosciowe. Np 54% bylo tzw progiem oszczednoscowym. To bylo prawem, zatwierdzonym przez Sejm. Obecnie polski dlug publiczny siega juz 62% PKB. Jak to mozliwe zeby nikt za to nie odpowiadal ?
Dlatego tez nowy rzad lekarza pediatry, nie wybrany – zainstalowany, w swym wlasnym interesie powinien przeprowadzic publiczny audyt finansow panstwa.