Po tych wyborach samorządowych aż 13 posłów pożegna się z Sejmem i zajmie się pracą na lokalnym szczeblu. Od początku tej kadencji z sejmowych ław dobrowolnie odeszło już 45 parlamentarzystów. Ustanowili tym samym rekord – nigdy jeszcze aż tylu parlamentarzystów nie zrezygnowało z mandatu.
Wiele z tych pożegnań wiązało się z awansem (odszedł m.in. Donald Tusk, a wraz z nim Paweł Graś), szesnastu posłów stało się europosłami, Sławomir Nowak ustąpił w atmosferze zegarkowego skandalu, a 13 wybrało właśnie samorządowe kariery.
Tą ostatnia ścieżką chciało pójść jeszcze sześciu innych (m.in. Andrzej Jaworski i Jacek Sasin z PiS), ale wyborcy byli innego zdania i nie wybrali ich na prezydentów czy burmistrzów.
Są tacy, którzy – jak można się domyślać – odeszli z Sejmu, bo stracili nadzieję, że znajdą się na listach wyborczych i że po kolejnych wyborach znów zawitają w gmachu przy Wiejskiej.
Jakie szanse na reelekcję miałby taki poseł Jarosław Żaczek – od niedzieli burmistrz Ryk, który zdradził Kaczyńskiego i poszedł za Ziobrą? Nie mógłby liczyć na tzw. biorące miejsce na liście. W sejmowych kuluarach słychać – między gratulacjami składanymi Robertowi Biedroniowi (od niedzieli prezydent Słupska) – że najpewniej za rok w wyborach utonąłby razem z Palikotem i jego Ruchem. W Platformie zmieni się aż siedmiu posłów, w PiS i PSL – tylko dwóch.
Wybory przyniosły w klubach parlamentarnych nie tylko jakościową, ale też ilościową zmianę. Miejsca w ławach PO na pewno długo nie zagrzałby poseł Łukasz Borowiak, który już został usunięty z partii za start w wyborach na burmistrza Leszna. Wygrał walkę o samorządowy fotel i PO nie musi martwić się o stan posiadania, bo jego miejsce w klubie poselskim zajmie członek partii Przemysław Krzysztofiak. W związku z sukcesem Biedronia o mały włos by nie stopniał klub Palikota. Jarosław Gromadzki, któremu należy się to miejsce w Sejmie, zostanie prawdopodobnie – jak sam mówi – posłem niezależnym. Gromadzki był koordynatorem Ruchu Palikota w okręgu gdyńsko-słupskim i był też przekonany, że dostanie pierwsze miejsce na liście w ostatnich wyborach paralemantarnych. Palikot oddał je jednak Biedroniowi i tak drogi Gromadzkiego z partią Palikota się rozeszły. Na szczęście TR powraca do niego Wanda Nowicka, która najwyraźniej wybaczyła Palikotowi słowa o gwałcie.
Są i tacy, którzy odchodzą z Wiejskiej, bo mają dość odgrywania drugoplanowych ról. Nie zajaśnieli na medialnym firmamencie ani jakoś szczególnie w sejmowych debatach. Kto z Państwa słyszał w kontekście sejmowym te nazwiska: Witkowski (PO, nowy prezydent Radomia), Wojtkowski (PO, nowy prezydent Włocławka), Górczyński (PSL, nowy prezydent Ostrowca Świętokrzyskiego), Włodkowski (PSL, nowy burmistrz Orzysza)?
Jeden z byłych posłów PiS, który już w poprzednich wyborach samorządowych zmienił Wiejską na gabinet burmistrza na Lubelszczyźnie (teraz znów wygrał – już w pierwszej turze), wspominał wieczory w pokoju sejmowym, gdy siedział nad jakąś interpelacją i myślał: co ja tu robię? W Sejmie był debiutantem, i choć posłowanie wielu kojarzy się z awansem, dla niego okazało się degradacją. Mówił, że wszedł do parlamentu i zobaczył, że na nic nie ma realnego wpływu.
W Sejmie parlamentarzysta z tylnych rzędów przychodzi na głosowania, dostaje ściągę z klubu i naciska guziki. Tu nie ma miejsca na samodzielność. Przeciwko tym, którzy chcą pracować, dyskutować i myśleć samodzielnie, działa logika bloków partyjnych. Wódz i jego najbliższe, wąskie otoczenie zapewniają spokój, pensję, dużo większą niż średnia krajowa, lecz w zamian oczekują absolutnego posłuszeństwa.
Ale coraz więcej posłów się na to nie godzi. Zachęceni większą samodzielnością działania i myślenia – wybierają samorząd.
2 grudnia o godz. 15:37
No cóż, będąc w samorządzie ma się realną władzę i można się nią podzielić ze znajomymi, czy rodziną. Będąc na Wiejskiej jest się jakimś tam trybikiem. Chociaż przyjeżdżający poseł na prowincję, tez robi wrażenie i może coś szepnąć na ucho włodarzowi, ale to już nie to i nie ta skala oddziaływania.
pozdrawiam