Kandydat PiS na prezydenta nie zasypia gruszek w popiele. Świąteczno-noworoczny czas wykorzystuje jak może – żeby każdy się dowiedział, że startuje na prezydenta.
Bronisław Komorowski jeszcze nie ogłosił, że będzie walczył o pozostanie w Pałacu Prezydenckim, Janusz Palikot obwieścił już, że zawalczy, ale jakoś go w tej walce nie widać. Sojusz Lewicy Demokratycznej wciąż szuka kandydata i z każdym dniem, kiedy go nie ogłasza, coraz głębiej zasypuje swoje szanse na jakiś przyzwoity wynik.
Tylko Andrzej Duda dzień w dzień pracuje na to, by w drugiej turze stanąć na ringu z Komorowskim. Świąteczno-noworoczny czas, kiedy politycy raczej zasypiają gruszki w popiele, Duda wykorzystuje jak może.
W specjalnie wykupionym telewizyjnym czasie antenowym złożył Polakom życzenia świąteczne. We wtorek wywiad w „Fakcie”, w Sylwestra – w „Rzeczpospolitej”. Po drodze kilka wywiadów radiowych i telewizyjnych.
A przekazy Duda ma dwa: jeden do żelaznego elektoratu PiS i drugi adresowany do tych, którzy rozczarowali się Platformą i dla których konserwatywny, centrowy Duda może się okazać nie do przełknięcia.
Tym z PiS mówi, że musi wypełnić testament śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. O testamencie wspominał jeszcze w lutym tego roku. Wspominał słowa Lecha Kaczyńskiego: „Aż mi trudno uwierzyć, że ministrem w mojej Kancelarii jest chłopak, który mógłby przecież być moim synem”.
I nie chodziło tylko o te 23 lata różnicy między prezydentem i jego ministrem do spraw prawnych, ale też o pewną zbieżność dat. Lech Kaczyński i ojciec Andrzeja Dudy urodzili się w tym samym roku – 1949. To zdanie stało się dla Dudy czymś w rodzaju przykazania lojalności, testamentem, dla którego był w stanie poświęcić polityczne relacje i przyjaźnie (m.in. ze Zbigniewem Ziobrą i Arkadiuszem Mularczykiem, którzy wprowadzali go do polityki).
Wczoraj w „Rzeczpospolitej” Duda opowiadał o zdarzeniu, które wpisuje się w ten testament polityczny: „Dwa dni przed katastrofą smoleńską wracaliśmy z Litwy. Po całym dniu wszyscy w samolocie zasnęli. Tylko prezydent, Paweł Wypych i ja usiedliśmy w salonce. Opowiadał nam o przełomie 1989 roku, o takich wydarzeniach, które nie są nigdzie spisane, ale on je pamiętał z własnych doświadczeń, o tym, co z czego wynikło. W pewnym momencie zapatrzył się za okno. Stwierdził, że on już ma swoje lata i jego pokolenie będzie wkrótce odchodzić. Spojrzał na nas i powiedział: »Ale wy jesteście przyszłością polskiej polityki i to na was będzie spoczywał obowiązek, żeby sprawy prowadzić dalej«”.
Duda dodaje, że wtedy się tylko uśmiechnął, ale dziś na myśl o tamtej sytuacji przechodzą go dreszcze. Czy tak rzeczywiście było? Trudno sprawdzić, ale nie ma powodu, żeby mu nie wierzyć.
Rozczarowani Platformą, którzy będą chcieli wyrazić ten gniew w wyborach prezydenckich, najpewniej nie mieli też dobrego zdania o prezydenturze Lecha Kaczyńskiego. Dla nich Duda przygotował inny pakiet prezentowy. I tak w grudniowym numerze „Gościa Niedzielnego” mówi, że choć jest przeciwko aborcji, to obowiązujące przepisy, które są wynikiem kompromisu, nie powinny być zmieniane. W „Rzeczpospolitej” deklaruje, że ma poglądy centroprawicowe. „Nigdy nie miałem skrajnych poglądów. (…) Prezydent powinien pełnić rolę arbitra na scenie politycznej. To oznacza, że musi szanować ludzi o różnych poglądach, spotykać się, dyskutować i przekonywać”.
Duda to polityk, jak na standardy PiS, umiarkowany. Jest o dwie dekady młodszy od Bronisława Komorowskiego i zdecydowanie bardziej podatny na marketingowe modelowanie. Widać, że nie chce iść drogą wytyczoną przez partię, nie podważa zaufania do państwa, a porozumienie z żelaznym elektoratem buduje w oparciu o sentyment do prezydentury Lecha Kaczyńskiego, a nie przez szerzenie teorii zamachowych.
Myślę, że ma szansę zmobilizować żelazny elektorat i jeszcze dodać sobie głosów od nowych wyborców.
1 stycznia o godz. 0:04
Prezydent Lech Kaczyński nie zostawił żadnego testamentu, szczególnie politycznego. Nie był na tyle samodzielny. Pamiętam jego słowa: „panie prezesie, melduję wykonanie rozkazu”. To były słowa do brata Jarosława – machera wszystkich prezydenckich poczynań Lecha. Pech, że zginął. A z nim wielu innych, w tym potencjalni kandydaci na ten fotel. Może niech pan Duda realizuje swój autorski projekt, a nie nieistniejące testamenty.
1 stycznia o godz. 13:26
Duda powinien wygłosić w telewizorze list do przyjaciół Moskali, jak jego poprzednik prezes PiS JK w 2010 roku przed wyborami. Może to nawet być ten sam list, pewnie gdzieś w internetach można go odnaleźć.
1 stycznia o godz. 15:10
Może przyszłe pokolenia docenią Kaczyńskiego. Ławo im będzie sądzić, że był wielki. No bo skoro prezes umieścił go na Wawelu… Tak dużo pisowcy mówią zawsze o konsultacji z narodem, tu niestety skonsultowano jedynie z Dziwiszem. Teraz pis nam wmawia genialność Dudy. Wynika ona z pracy jego w kancelarii miernego prezydenta jakim był Kaczyński.
1 stycznia o godz. 20:07
A co to za różnica kto jest w Polsce prezydentem? Przecież polityka Polski (wewnętrzna i zewnętrzna) zależy od decyzji podejmowanych w Waszyngtonie, Watykanie, Berlinie i Brukseli, a nie Warszawie!
2 stycznia o godz. 6:59
Duda nie moze dopuscic aby bezpartyjny Komorowski dostal fundusze na kampanie z PO. Czyli od podatnika. Bezpartyjnemu sie nie naleza. Komorowski formalnie i publicznie zrezygnowal z czlonkowstwa PO. Dlatego swa kampanie bedzie musial finansowac z wlasnej kieszeni jak inni bezpartyjni kandydaci.
2 stycznia o godz. 13:23
Duda to nie polityk umiarkowany.Gdyby był, nie byłby namaszczony przez prezesa.Tacy o niewinnej fizjonomii są najbardziej niebezpieczni.I prezes o ty wie ,i skazał go na przegraną jak kiedyś Marcinkiewicza w czasie boju o Stolicę.Przypatrzcie się bliżej twarzy ,i zobaczycie coś co budzi przerażenie.A postawienie na autorytet byłego szefa ,niczym nie różni się od uznania zasług konia dla senatora rzymskiego.
2 stycznia o godz. 18:50
Powoływanie się na testament Lecha Kaczyńskiego, to mniej więcej nawiązanie do przełomowych sukcesów jego prezydentury.
Kłopot tylko w tym, że największym historycznym osiągnięciem „poległego” prezydenta było miejsce spoczynku na Wawelu, a i to, zdaje się, nie było jego osiągnięcie, lecz tych większych szkodników.
3 stycznia o godz. 9:25
Sromie śmierdzisz głupotą.