Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie „kilometrówek” 25 posłów, w tym marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego, wiceministra zdrowia Sławomira Neumanna oraz wicemarszałka Marka Kuchcińskiego (PiS). Prokuratura uznała, że nie ma podstaw, by twierdzić, że posłowie dopuścili się oszustwa. Co nie znaczy, że możemy mieć pewność, że zachowali się w porządku.
Śledztwo wszczęto pod koniec zeszłego roku na podstawie zawiadomień, które wpłynęły od osób prywatnych. Dotyczyły podejrzenia doprowadzenia Kancelarii Sejmu w latach 2005-2014 przez 25 posłów do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na kwotę 1 mln 705 tys. zł. Chodziło o pieniądze, które posłowie rozliczają za paliwo, kiedy wykorzystują w ramach pełnienia mandatu samochód.
Tzw. kilometrówka, czyli limit przejazdów, jakie poseł może rozliczyć, to 3500 kilometrów miesięcznie. Tylko w 2013 roku aż 114 posłów wykorzystało maksymalny limit wydatków na ten cel – dokładnie 35103,60 zł.
Prokuratura uznała, że 25 posłów, na których złożono doniesienie, nie ma nic na sumieniu. „Biorąc pod uwagę, iż większość posłów objętych postępowaniem to posłowie z okręgów wyborczych znacznie oddalonych od Warszawy, to dokonanie prostego zestawienia liczby kilometrów dzielących ich okręgi od Warszawy, z liczbą dni, w których odbywały się posiedzenia Sejmu lub prace komisji, pozwala na przyjęcie, iż w ciągu każdego miesiąca mogli oni wykorzystać nawet górną kwotę limitu kilometrów” – oświadczył prokurator.
Rzeczywiście, posłanka Jolanta Szczypińska z Pomorza mogła sporo wyjeździć. Ale można mieć wątpliwości, czy warszawscy posłowie Jacek Sasin (PiS) i Przemysław Wipler (Korwin) przejechali aż tyle w swoim okręgu (za odpowiednio: 33 tys. i 35 tys.).
Oprócz wymienionych prokuratura zajmowała się kilometrówkami: Wojciecha Jasińskiego, Krzysztofa Jurgiela, Karola Karskiego, Beaty Kempy, Bolesława Piechy, Tadeusza Arkita, Sławomira Kłosowskiego, Krystyny Pawłowicz, Andrzeja Halickiego, Małgorzaty Niemczyk, Jacka Sasina, Eugeniusza Grzeszczaka, Kazimierza Plocke, Marzeny Wróbel, Marcina Mastalerka, Joanny Bobowskiej, Krzysztofa Brejzy, Jarosława Charłampowicza, Michała Szczerby, Pawła Suskiego i Wiesława Suchowiejko.
Czy umorzenie tej sprawy oznacza, że posłowie są uczciwi? Nie ma możliwości, żeby to sprawdzić. Obowiązujące przepisy, a dokładnie zarządzenie Marszałka Sejmu, zwalnia posłów z dokładnego rozliczania tych pieniędzy. To źle, bo nie są to małe kwoty. Posłowie nie przynoszą paragonów czy faktur, wystarczy oświadczenie, w którym piszą, jakim samochodem i jaką liczbę kilometrów przejechali. Co więcej, poseł nie musi sam tym samochodem kierować, więc z rozliczenia kosztów przejazdu może skorzystać też taki poseł, który nie ma nawet prawa jazdy. Tak jest w przypadku Krystyny Pawłowicz. Nie muszą mieć nawet samochodu, a jedynie tytuł prawny do używania cudzego.
Prokuratura nie mogła więc – opierając się na oświadczeniach posłów – uznać, że doszło do przestępstwa. Ale trzeba też podkreślić, że nie mamy dowodów, że nie doszło do nadużyć. Mogę się założyć, że wielu z tych posłów, co to zawsze mieli dojeżdżać na posiedzenia Sejmu samochodem, korzystało z pociągów i samolotów, za które też płaci Kancelaria Sejmu. Jednak skoro posłowie nie muszą rozpisywać tej samochodowej kilometrówki, to trudno stworzyć mapę przejazdów i sprawdzić, czy kilometry na niej przebyte zgadzają się z tymi zadeklarowanymi w rozliczeniu.
Wszyscy widzą, że coś z tymi kilometrówkami nie jest do końca w porządku i byłoby fatalnie, gdyby decyzja prokuratury unieważniła dyskusję o tym, jak je rozliczać, aby nie dochodziło do nadużyć. Marszałek Radosław Sikorski już pracuje nad nowym zarządzeniem, które będzie wymagało od posłów dokładnego, czarno na białym, wykazania faktycznie przejechanych kilometrów i wydanych na to pieniędzy. Swoje pomysły ma przedstawić Prezydium Sejmu na początku maja, a obowiązywać zaczną od nowej kadencji Sejmu.
Oczywiście wszyscy życzylibyśmy sobie, żeby kultura oświadczeń wypierała zaświadczenia, tabelki i wyliczenia. Ale najpierw posłowie muszą zapracować na nasze zaufanie w tej sprawie, a biorąc pod uwagę choćby „aferę madrycką”, to w tej kwestii nie idzie im najlepiej.
29 kwietnia o godz. 18:05
” Okazja czyni złodzieja”. Stworzono przepisy ( kilometrówki, bez rozliczenia ), które zostały powszechnie wykorzystane przez posłów. Brali pieniadze nawet w tak niewytłumaczalnych przypadkach, jak: brak prawa jazdy, samochodu, czy niepgraniczona możliwośc korzystania ze słuzbowej limuzyny. Moralność drobnego cwaniaka, która nie przystoi nikomu. Wstyd.
29 kwietnia o godz. 18:29
Z pomoca prokuratury zrobili z Polski zlodziejske szambo. Nie mam juz zadnych sympatii dla tego kraju.
Lekarz pediatra powinna natychmiast odwolac Sermeta.
29 kwietnia o godz. 18:30
Niech za komentarz posłużą słowa Kazika Staszewskiego,, Coście sku**** uczynili z ta krainą”.
29 kwietnia o godz. 19:26
Bolszweia mi sie prypomina. „Co prawda oskarzony nie naruszyl litery prawa, ale naruszyl ducha . Otrzymuje wiec 10 lat wiezienia”
Gratuluje Pani Redaktor czerpania z najlepszych wzorcow
29 kwietnia o godz. 19:42
Esta(żesz jego mać)blishment.
Pozdrowienia od doliniarzy.
29 kwietnia o godz. 21:54
Co tu pracować nad nowymi przepisami? Wystarczy stosować te które stosują urzędy skarbowe wobec firm. Jedziesz pociągiem nie jedziesz samochodem, jedziesz samochodem prywatnym dostajesz ryczałt za kilometr, kupujesz benzynę do służbowego dostajesz zwrot na podstawie faktury. I tyle w temacie.
30 kwietnia o godz. 6:46
” Tylko w 2013 roku aż 114 posłów wykorzystało maksymalny limit wydatków na ten cel – dokładnie 35103,60 zł.”
Najważniejsze , że trzymają ten sam poziom wydatków na benzynę niezależnie od miejsca zamieszkania. Jażeli każdy z nich przekracza normę 100 km dziennie w korkach Warszawy , to powinni dostawać jeszcze wkładki regeneracyjne do zupy , bo to ciężka praca fizyczna , 1oo km plus posiedzenia w Sejmie do późnych godzin nocnych?
To rozlicznie to jest fikcja urzędnicza . Umorznie tej sprawy to jest uprawomocnienie fikcji.
30 kwietnia o godz. 14:29
Dlaczego sejmowi prawnicy dopuścili do móżliwości popełniania oszustw?Dlaczego no.poseł nie mający samochodu rozliczał diety i jeszcze jest posłem?Dlaczego władza robi z obywateli idiotów.?Kto skończy ten chocholi taniec złodziejstwa i paranoi życia politycznego?
30 kwietnia o godz. 15:25
zabawne, ze jakos o zmianie przepisow rozliczania tych kilometrowek nikt nic nie wspomnial heheheh
30 kwietnia o godz. 16:22
Jak by nie głosowac to zawsze dupa z tyłu.
Post styropian nieodwołalnie podzielon w dostępie do koryta.
Z konsekwencjami robienia wiatraka z tzw OBYWATELI.
OBYWATEL ma spełnic swój obywatelski obowiązek głosując.
Wybory nie mają żadnego znaczenia.
Wygra post styropian .
Będzie jak było.
30 kwietnia o godz. 18:44
Władza rżnie głupa. Jak zawsze. Zawsze do czasu.
I to by było na tyle.
1 maja o godz. 8:28
Przyznam się, ze tego nie rozumiem i pewnie nie zrozumię. Przez 25 lat pracy w państwowej firmie i kolejne 15 w prywatnych jeździłem sporo – i PKP i samochodem, nawet za granicę na CEBIT. w obu sektorach obowiązywały jedne przepisy delegacyjne i identyczne stawki. Dlaczego posłowie są z tego wyłączeni?
1 maja o godz. 9:01
To bylo do przewidzenia. Podobnie jak w materii intensywnej konsumpcji gastronomicznej, konstrukcja tzw. „prawa” nie daje szans nawet najbardziej zawziętemu prokuratorowi na postawienie zarzutów amatorom niepohamowanego żarcia i picia na koszt podatnika. Wszystko jest lege artis i ku chwale ojczyzny. Nomen omen i w tej dyscyplinie prymusem jest watachożerca.
1 maja o godz. 10:23
Wypada się tylko cieszyć, wreszcie widać, że wypleniliśmy wszystko, co PRLowskie i w pełni przywróciliśmy moralność przedwojenną 🙂 Lektura sposobów kradzieży wspólnych pieniędzy przez posłów, ministrów i urzędników II RP jest naprawdę pouczająca. Obecni nie są jeszcze tak twórczy, jak ich szlachetni poprzednicy. W świetle upadku moralnego naszego kraju, bebłanie o „strasznej komunie” wygląda coraz śmieszniej.
1 maja o godz. 13:11
Srom.Nie proszę o poparcie.A proszę o napisanie jak to pani Pawłowicz bez samochodu, brała kasę z naszych podatków.
1 maja o godz. 22:48
Rozumiem prokuratora. Wczuł się w polską rację stanu. A ta pokazuje, że robienie parlamentarzystom sprawy z powodu kilometrówek, ta jasny sygnał dla zagranicy – Polska to kraj nieuczciwy. Nawet do parlamentu nie są już w stanie spośród siebie wybrać uczciwych. W końcu nie takie pieniądze w tym kraju przekręcono.
2 maja o godz. 11:29
Najśmieszniejszy w tym wszystkim jest poziom tej kradzieży – to nie są jakieś grube miliony i potem smyrgnięcie na Kajmany tylko taki poselski odpowiednik kradzieży batonika albo taniego płynu po goleniu z supermarketu.