Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Polityka z Wiejskiej - Polityczno-sejmowy blog Anny Dąbrowskiej Polityka z Wiejskiej - Polityczno-sejmowy blog Anny Dąbrowskiej Polityka z Wiejskiej - Polityczno-sejmowy blog Anny Dąbrowskiej

14.09.2017
czwartek

Marszałek Sejmu zakazuje wstępu do Sejmu. Prokuratura znów nie widzi problemu

14 września 2017, czwartek,

W lipcu Sejm zajmował się projektami trzech kontrowersyjnych ustaw sądowych (o KRS, SN i ustroju sądów powszechnych). Propozycje, które powstały w resorcie Zbigniewa Ziobry, uderzały w niezawisłość sędziowską i wyprowadziły na ulice tysiące protestujących. Niektórzy chcieli też te ekspresowe prace parlamentarne obserwować z bliska w Sejmie.

Obywatele mają do tego prawo nadane przez konstytucję: „Prawo do uzyskiwania informacji obejmuje dostęp do dokumentów oraz wstęp na posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów, z możliwością rejestracji dźwięku lub obrazu”.

Jednak marszałek Marek Kuchciński, powołując się na zachowanie porządku, spokoju oraz bezpieczeństwo Sejmu, prawo to obywatelom odebrał. 14 lipca 2017 r. wydał zarządzenie, na podstawie którego zawiesił „do dnia 21 lipca 2017 r. do godziny 24:00 prawo wstępu do budynków pozostających w zarządzie Kancelarii Sejmu osobom, którym wstęp i wjazd przysługuje na podstawie jednorazowych kart wstępu i list imiennych”.

Zakaz pojawił się dzień po tym, jak grupa Obywateli RP weszła na teren Sejmu, by pokojowo manifestować przeciwko demolowaniu niezawisłości sądownictwa. Później wokół Sejmu ustawiono barierki, których strzegło setki policjantów. Posłowie z klubów opozycyjnych nie mogli już też zaprosić gości, którzy chcieli obserwować burzliwe obrady.

Stowarzyszenie Sieć Obywatelska Watchdog Polska zawiadomiła w tej sprawie prokuraturę. Chodzi o możliwość popełnienia przestępstwa „nieudostępnienia informacji publicznej wbrew ciążącemu obowiązkowi przez Marka Kuchcińskiego”.

W zawiadomieniu argumentowali, że w żaden sposób nie można zaakceptować prewencyjnego zakazu wstępu do budynków parlamentu. Powoływali się na to, że w państwie demokratycznym parlament jest miejscem debaty publicznej. A obywatele i obywatelki, jako sprawujący władzę zwierzchnią w Rzeczypospolitej Polskiej, mają prawo tej debacie się przysłuchiwać.

Pod koniec sierpnia z Prokuratury Okręgowej w Warszawie przyszła odmowa wszczęcia śledztwa. Prokuratorzy podlegli ministrowi Ziobrze uznali, że „działanie marszałka Sejmu uznać należy za zgodną z prawem realizację przysługujących mu uprawnień”. Prokurator uzasadniał, że „prawo do informacji nie zostało naruszone, gdyż opinia publiczna była o pracy Sejmu RP i jej wynikach informowana poprzez komunikaty prasowe, wypowiedzi posłów, konferencje, o bieżącej relacji medialnej nie wspominając”.

Ale Sieć Obywatelska nie składa broni. Już złożyła zażalenie do sądu. Przypomina, że konstytucja zapewnia expressis verbis prawo do wstępu na posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej, pochodzących z powszechnych wyborów. I słusznie zauważa, że jest to jednak inna forma pozyskiwania informacji o sprawach publicznych niż w poprzez media. Inaczej trzeba byłoby uznać, że gdy obrady Sejmu są transmitowane, to ten artykuł z konstytucji można wykreślić.

Już raz Sieć Obywatelska Watchdog złożyła skuteczne zażalenie w podobnej sprawie. W lutym sąd nakazał prokuraturze wszcząć postępowanie i przesłuchać Marka Kuchcińskiego w związku z możliwością nadużycia przez niego uprawnień. Wtedy chodziło o to, że Kuchciński nie wpuścił na galerię sejmową uczestniczek Czarnego Protestu, co zdaniem sądu było jednak naruszeniem konstytucyjnego prawa do informacji publicznej. To śledztwo trwa, ale oczywiście nie oznacza to jeszcze, że Kuchciński dostanie zarzuty. Prokurator może nie zgodzić się z sądem i stwierdzić, że odmówienie wstępu do Sejmu nie wypełnia znamion przestępstwa i śledztwo umorzy.

W sprawie lipcowego zakazu wstępu do Sejmu czekamy na rozpatrzenie przez sąd zażalenia na odmowę wszczęcia śledztwa. Warto, by sąd wziął pod uwagę to, jak chętnie PiS powołuje się na suwerena, więc tym bardziej nie powinien zakazywać mu wstępu do Sejmu, który sobie suweren wybrał.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 3

Dodaj komentarz »
  1. Kiedy PiS mówi o „suwerenie”, Szydło o „Polkach i Polakach” to mam jakieś przeczucie graniczące z pewnością, że nie mają mnie na myśli.

  2. Co za bzdury. No szkoda bardzo ażeby kazdy kowalski mógł wleźć ze swymi buciorami do sejmu i wykrzykiwac swe poglądy nad głowami debatujących posłów. Oj brakuje juz opozycji jakichkolwiek argumentów wiec wymyślaja tym podobne bzdurne problemy nijak majace sie do rzeczywistosci. A wszystko tylko po to ażeby pluc jadem na wybrany w DEMOKRATYCZNYCH WYBORACh rząd RP.Chcecie walczyc z rządem to zaproponujcie ludziom jakies swoje pomysły na zmiany, a nie tylko kontrujecie PiS. Przez to nie macie nic do zaoferowania oprócz pustych haseł typu..”chcemy zeby było tak jak było”..”nie bo nie”,,etc.

  3. @sens- a chyba raczej bezsens….. Nikt nie wybierał w demokratycznych wyborach rządu RP. Wybieraliśmy posłów do Sejmu. Rząd nie jest organem wybieralnym i nikt nie domaga się prawa wstępu publiczności na posiedzenia rządu. Sejm jest wybieralny i obywatele mają prawo śledzić jego obrady na żywo i jeżeli ktoś z publiczności będzie przeszkadzać w obradach np krzycząc to Straż Marszałkowska może go z galerii usunąć. To tyle. Nawet za komuny nie blokowano obywatelom wstępu do Sejmu

css.php